Archiwum lipiec 2020


lip 31 2020 30.07.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Na 9.00 poszłam do pracy. Tego dnia wysłałam maile, zaczęłam spisywać informacje statystyczne dla partnera, naklejałam też znaczki przez ponad 2 godziny. Założyłam też konto e-mailowe doradca.zawodowy.ns, z ogłoszeniem o bezpłatnej pomocy przy poprawianiu CV. Zostałam w pracy do 15.00, bo tak jakoś zeszło a i czas dość szybko mijał. W drodze do domu nigdzie nie wstępowałam. Po powrocie zrobiłam sobie naleśniki na obiad, potem posprzątałam, Popołudniu siedziałam przy komputerze, dodawałam wpisy na bloga, sprawdzałam FB, założyłam sobie też Konto Pacjenta elektroniczne przez profil zaufany, żeby mieć podgląd pod wydawane recepty i karty leczenia specjalistycznego. Czytałam też książkę Porozmawiajmy o sexie. Po rozmowie z Bartkiem dalej czytałam. O 19 obejrzałam wiadomości, a potem poszłam się przejść na krótki spacer nad rzekę. Po powrocie chwilę rozmawiałam z rodzicami, potem czytałam aż do pójścia spać koło 22.00.

 

karin   
lip 30 2020 29.07.2020
Komentarze (0)

Wstałam jak w poprzednie dni. W pracy nadal przygotowywałam wysyłkę, naklejałam adresowe naklejki, obijałam pieczątkami koperty. Wyszłam koło 13.00. Wybrałam się do biblioteki oddać książkę, a następnie do ciastkarni zamówić tort na weekend, bo mam urodziny dokładnie w niedzielę. Gdy szłam w tamtą stronę widziałam karetkę i ubranego na biało mężczyznę, wchodził do jednego z domu. Pewnie był tam ktoś chory z podejrzeniem covidu... Gdy wróciłam d domu niedługo był obiad, po nim nie sprzątałam, tylko odpoczywałam. Na 17 poszłam na terapię, nie miałam pomysłu na rozmowę, ale jakoś sama się znalazła. W drodze powrotnej wstąpiłam do sklepu kupiłam oczywiście jogurty i choipsy. Gdy wróciłam do domu rodziców jeszcze nie było, bo mama miała kontrolę u okulisty po zabiegu na zaćmę. Obejrzałam wiadomości, porozmawiałam z Olą. Potem rozmawiałam z rodzicami gdy wrócili, czytałam...ponad godzinę. Poszłam spać po 22.00.

karin   
lip 30 2020 28.07.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30, ostatnio ciężko mi się wstaje, czuję niedospanie, mija mi ren stan dopiero jak przychodzę do pracy. Tego dnia miałam być sama. Daniel dał mi za zadanie przygotowanie kolejnej wysyłki do UTW w Polsce - 600 listów z biuletynem. Byłam w sklepie i zakupiłam 2 paczki kopert, zamówiłam znaczki na poczcie i zaczęłam naklejać adresy na kopertach. Wyszłam dość wcześniej bo już o 13. Nie miałam specjalnych zadań na popołudnie. W drodze powrotnej wstąpiłam do sklepu po chceb. Popołudnie minęło jak zwykle, biegałam, sprzątałam po obiedzie, rozmawiałam z mamą, byłam na spacerze, rozmawiałam chwilkę z Bartkiem. Wieczór też minął spokojnie, napisałam SMS z życzeniami do koleżanki, czytałam i g=oglądałam wiadomości. Poszłam spać koło 22.00.

karin   
lip 28 2020 27.07.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Do pracy poszłam na 9.00, wyjątkowo bardzo nie chciało mi się iść, ale jakoś się przemogłam.W pracy zrobiłam małą wysyłkę mailową, dokończyłam projekt, chociaż nie jestem zadowolona z efektu wogóle, odebrałam jeden telefon i obsłużyłam jedną osobę, która przyszła do Wojtka. Cały czas byłam zajęta czymś. Całkiem dobrze minął mi czas. Zostałam do 14. Po powrocie do domu zjedliśmy obiad i jak zwykle posprzątałam. Popołudniu biegałam i czytałam książkę Porozmawiajmy o seksie. Po rozmowie z Bartkiem po 18, wyszłam na spacer nad rzekę. Myślałam nad tym czym mogłabym wypełnić czas popołudni, bo mam go sporo, tym bardziej że co drugi tydzień nie spotykam się z Bartkiem, bo jest w pracy. Zaglądnęłam na FB i odnowiłam konto od kwietnia, zaczynam tam zaglądać częściej. Nie mogę zapomnieć o Willi Stópka Ludka. Wieczorem po kolacji też czytałam. Jednak brakuje mi jakiegoś zainteresowania które mogłabym zgłębiać. Masaż już mnie tak nie ciągnie jak dawniej... Piszę dalej bloga codziennik i opisuję moje dni, w sumie trwa już to ładnych kilka miesięcy, ale nie wnosi to nic w życie innych ludzi, a chciałabym żeby moje działania coś wnosiły w życie innych ludzi, cokolwiek, mam potrzebę dawania, ale nie wiem czego, ani tym bardziej jak...

karin   
lip 27 2020 26.07.2020
Komentarze (0)

Wstaliśmy po 8.00. Tego dnia musieliśmy wymeldować się z pokoju do 10 więc zjedliśmy szybkie śniadanko i spakowaliśmy się. Po dziesiątej byliśmy już pod Jaworzyną Krynicką. Wjechaliśmy na nią wagonikami. Na górze byliśmy ponad godzinkę, zrobiliśmy sobie zdjęcia i pooglądaliśmy piękne widoczki. Wracaliśmy na nogach ponad godzinę, po drodze zabłądziliśmy! Naprawdę! Ale w porę się zorientowaliśmy i wróciliśmy na właściwą ścieżkę.Po zejściu pojechaliśmy kawałek za Krynicę do restauracji bardzo słynnej - Cichego kącika na obiad. Wróciliśmy tuż przed 15. Po powrocie opowiedziałam rodzicom ogólnie o weekendzie. Obejrzałam w necie mszę. Całkiem wieczorem moczyłam nogi zmęczone po wędrówkach. Zasnęłam przed 22 szybko i mocno.

karin