Komentarze (0)
Wstałam o 9.00. Rodzice pojechali na zalupy, a ja w tym czasie zjadłam śniadanie. Po nim zaczęłam sprzątać, najpierw akwarium chomika, a potem całe mieszkanie, podlałam też kwiaty i stwierdziłam, że w okresie letnim trzeba je zacząć podlewać dwa razy w tygodniu zamiast jeden raz bo to jest stanowczo dla nich za mało. Nie miałam jakichś specjalnych planów na sobotę. Wyszłam sobie na spacer około południa. Po drodze kupiłam koperty dla mamy na prezent dla Oli i Kamilka. Wracałam rzeką. Potem trochę siedziałam przy komputerze, dodawałam wpisy na bloga codziennik, zaległe z kilku dni, przeglądałam też szuflady i szafki w poszukiwaniu rzeczy zbędnych, kilku się pozbyłam. Zjedliśmy obiad tak jak zwykle ,apo nim posprzątałam. Bartek przyszedł na 17. Zrobił sobie kawę a mi herbatkę i usiedliśmy w pokoju. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić bo było bardzo upalnie. Przesiedzieliśmy rozmawiając troszkę o naukach przedmałżeńskich i o tym że warto je zrobić, bo nie przeterminują się na pewno. Całkiem wieczorem położyliśmy się na trochę i przytulaliśmy. Umówiliśmy się na następny dzień. Dość długo nie zasypiałam, słuchałam radia.