Archiwum luty 2020


lut 29 2020 28.02.2020
Komentarze (0)

Znów zaspałam, ale na szczęście mama czuwała. Tego dnia w pracy czekał mnie ciąg dalszy porządków, z tym że byłam sama, bo Daniel był na szkolenie, a Wojtek wogóle nie przyszedł do pracy. Posprzątałam ostatnie półki i zabrałam się za własne biurko, którego nikt nie ruszał 2 lata, czyli tyle ile mnie nie było w pracy. Zajęło mi to czas do 13. Przed 14 przyszedł Daniel, chwilę pogadaliśmy i poszłam wcześniej do domu. Po drodze nie miałam nic do załatwienia poza kupieniem chleba i krzyżówek. Pomyślałam, że to może być ciekawa rozrywka, a nie będę podbierała ich mamie. Gdy przyszłam była tylko Ola, tata miał dopiero iść po Kamila. Gawędziłyśmy sobie jak to zwykle o różnych sprawach, potem był obiad. Daniel przyszedł dość wcześnie, siedzieliśmy w pokoju i trochę rozmawialiśmy. To popołudnie i wieczór miałam wolne. Rozwiązywałam krzyżówki, rozmawiałam z Bartkiem, wieczorem biegałam, zrobiłam małe porządki w szufladzie i koło łóżka, gdzie od prawie 2 miesięcy siedział worek ze szpargałami do wyrzucenia. Wieczorem zamiast czytać włączyłam do posłuchania audiobooka o rozwoju osobistym, a potem o poczuciu własnej wartości, słuchałam ich do aż po 22.00. Położyłam się o 22.30 czyli po raz pierwszy od bardzo dawna tak jak chciałam. Chwilę medytowałam. Nastawiłam dwa budziki na rano, żeby mnie obudziły na lek. Zasnęłam szybko.

karin   
lut 29 2020 27.02.2020
Komentarze (0)

Zaspałam, oba budziki nie zadzwoniły. Ale na szczęście mama mnie obudziła na czas. W pracy nie miałam żadnych konkretnych zadań więc zabrałam się za porządki w szafkach. Chciałam zrobić miejsce na zegregatory na nowy projekt, który ma ruszyć od marca, a nigdzie nie było już na nie miejsca. Przy okazji porządków odkryłam sporo materiałów informacyjnych, które wyłożyłam na mały stolik przy wejściu, żeby ludzie odwiedzający biuro mogli je zabrać i poczytać w domu. Wyszłam o 15. Szłam szybko do domu bo akurat tego dnia miały być dzieci. Gdy przyszłam bawiliśmy się trochę, potem zjedliśmy wspólnie obiad. Tego dnia miałam wizytę u lekarza - ginekologa, więc po 17 zebrałam się i wyszłam. U lekarza była mała kolejka, ale czas szybko minął, załatwiłam swoją sprawę, a także zamówiłam ksero kartoteki do ZUSu. Jeszcze tylko ostatnie kartoteki od okulisty i psychiatry i będzie komplet. Czekam też na kartotekę z Krakowa ale jest już ona w drosze. Gdy wróciłam ogarnęłam pokój po dzieciach, porozmawiałam z Bartkiem, a potem miałam czas dla siebie. Czytałam i przeglądałam net. Poszłam spać o 22.15. Postanowiłam, że będę szła się myć dopiero o 22, żeby nie iść zbyt wcześnie spać.

karin   
lut 27 2020 26.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.00. Bardzo się cieszę że udaje mi się tak wstawać, zresztą sama się budzę tuż przed budzikiem, organizm zaczyna mi się przestawiać na wcześniejsze wstawanie. Pracę zaczęłam przed 9.00 bo wcześniej przyszłam, szłam spokojnie i nie spieszyłam się właśnie dzięki temu że wcześniej wstałam. Tego dnia w pracy byłam prawie cały czas sama, szukałam w necie różnych informacji do newslettera jaki mamy przygotować dla naszego partnera jakim jest firma ADAMED. W newsletterze mają się znaleźć różne ciekawe informacje dla seniorów. Trochę pracowałam na platformie, dodałam artykuł i wysłałam maile do sygnatariuszy. W związku z tym że byłam sama pozwoliłam sobie wyjść wcześniej, dzięki temu mogłam iść na 15.30 do kościoła na popielec. Po kościele poszłam na małe zakupy, kupiłam owoce, szpinak listki do kanapek i sezamki jako zdrową przekąskę. Odkąd jem szpinak moje jelitka pracują znacznie lepiej, bo mają więcej błonnika do dyspozycji. Po powrocie zjadłam z mamą obiad, a popołudnie miałam wolne. Poszukałam w necie książki Fumio Sasaki o minimaliźmie i ku mojemu zaskoczeniu znalazłam wersję pdf tylko po angielsku, jednak nie zraziłam się tylko zaczęłam ją spokojnie czytać. Lubię czasem poczytać po angielsku lub posłuchać jakiegoś filmiku w tym języku bo dzięki temu podtrzymuję swoją niewielką ale jednak znajomość tego języka. Poszłam spać około 22, wcześniej chwilę medytowałam lub raczej starałam się medytować z oddechem.

karin   
lut 27 2020 25.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.00. Do pracy poszłam tak jak zwykle. Tego dnia nie miałam zbyt wielu zadań do robienia, większość czasu przesiedziałam czytając dokumentację do projektu Fundacji Batorego, potężny dokument wstępny na 70 stron. Zrobiłam notatki z podstawowych zagadnień. Nie wiem czy będę go pisać, choć chciałabym spróbować. Daniel ma pisać na Federację, ja bym spróbowała na Fundację. Wyszłam o 15. Po drodze do domu wstąpiłam do apteki po resztę zamówionych leków.Popołudnie spędziłam z dzieciakami, ale było dość krótkie bo Daniel dość wcześnie przyjechał z pracy. Wieczór spędziłam tradycjnie czyli trochę czytałam trochę przeglądałam net, a dokładnie YT i filmiki o minimaliźmie. Poszłam spać o 22.00, chwilę medytowałam. Chciałabym kłaść się później tak koło 22.30 dopiero, ale padam już o 22.00 więc nawet to pół godziny jest mi ciężko wytrzymać, poza tym jestem też po lekach i nie wiem czy to nie one mnie tak usypiają.

karin   
lut 25 2020 24.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam po 8.00. Tego dnia miałam do pracy na godzinę 12.00. Do południa chwilę siedziałam przy komputerze, dodawałam wpisy na bloga, przeglądałam FB, dzwonił też Bartek. Wyszłam po 11. Po drodze wstąpiłam do apteki wykupić leki. Udało mi się dostać część, a resztę zamówiłam na następny dzień. W pracy poprawiłam ofertę na konkurs do ROPSu, a pozostały czas spędziłam przeglądając internet i czytając różne wiadomości. Przed 16 wyszłam na szkolenie na które zapisałam się w piątek. Było dość ciekawie przypomniałam sobie pewne zagadnienia związane z projektem. Poznałam też nowe narzędzie - generator ofert do konkursu woj. małopolskiego. Wróciłam tuż przed 19.00. Byłam zmęczona, a dodatkowo jakoś nie specjalnie się czułam, być może była to reakcja po intensywnym weselnym weekendzie. Rozmawiałam trochę z rodzicami i im opowiedziałam o zaproszeniu jakie dostał Bartek od swojej Mtaki Chrzestnej, rozmowa nam się przeciągnęła do godziny. Powiedziałam tez o moich obawach związkowych, poradzili mi po raz kolejny żebym skorzystała z wizyty u psychoterapeuty lub psychologa. Mimo wszystko szybko zasnęłam bo byłam zmęczona bardzo.

karin