Archiwum luty 2020, strona 4


lut 09 2020 08.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam po 8.00. Zjadłam śniadanie, a zaraz po nim udałam się razem z mamą do galerii na zakupy. Moim celem były buty i sukienka na wesele, które ma się odbyć za dwa tygodnie. Udało mi się wybrać bardzo elegancką sukienkę w promocyjnej cenie oraz buty za pełną cenę. Po powrocie odpoczęłyśmy trochę. Rodzice wybrali się na pogrzeb sąsiadki z naszej klatki, a ja w tym czasie posprzątałam mieszkanie - czyli wytarłam podłogi. Po skończonej pracy zrobiłam sobie należniki z serem i szynką - mój przysmak. Potem włączyłam komputer i oglądałam filmiki na YT, przeglądałam FB, dodałam artykuł na bloga. Ugotowałam też ciecierzycę bo miałam zamiar zrobić pastę kanapkową. Po południu przyszedł Bartek. Tego dnia niezbyt dobrze się czułam, miałam straszny humor, wszystko mnie denerwowało. Obejrzeliśmy z Bartkiem film żeby odwrócić moją uwagę od dołujących myśli. Trochę pomogło. Potem rozmawialiśmy o mieszkaniach, powiedziałam Bartkowi, że raczej nie uda nam się kupić takiego mieszkania tak szybko, bo jest strasznie drogie nas na to nie stać, a kredytu nie dostaniemy aż tak wysokiego, bo ja nie pracuję na umowę o pracę. I że się pogodziłam z tym, że tak nie będzie jak byśmy sobie wymarzyli. Te wnioski też doprowadziły mnie do kolejnych dołujących myśli o sens związku. Poszłam spać z mieszanymi uczuciami odnośnie wszystkiego.

karin   
lut 08 2020 07.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30, a do pracy poszłam na 9.00. Tego dnia praktycznie nie miałam żadnych zadań, więc przeglądałam konkursy projektowe i czytałam dokumentację, przypominałam sobie pojęcia projektowe. Uzyskałam też dostęp do strony Forum Trzeciego Wieku - zostałam redaktorem razem z Kasią, mogę teraz zamieszczać wpisy na niej i dodawać różne logotypy. Wyszłam pół godziny wcześniej, postanowiłam udać się do leclearka kupić walentynkowy gadżet Bartkowi, ale nie trafiiłam na nic ciekawego, kupiłam za to ciecierzycę i marchew na pastę kanapkową oraz daktyle do podjadania w pracy zamiast cukierków. Po powrocie do domu zjadłam obiad, porozmawiałam z mamą, potem wzięłam się za czytanie książki o dopaminie, była dość trudna i nie wiem czy doczytam ją do końca. Wieczorem zadzwonił Bartek. Po rozmowie z nim wrzuciłam artykuł na bloga Willa Stópka i na FB. Po 20 ja zadzwoniłam do koleżanki, która odezwała się do mnie około południa, ale nie mogłam z nią rozmawiać. Przegadałyśmy razem prawie do 22.00.

karin   
lut 07 2020 06.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Olę Daniel przywizł kilka minut później. Spędziliśmy ranek wspólnie, potem poszłam do pracy. Tego dnia nie miałam zbyt wielu zadań do robienia, po 12 zaczęłam przeglądać pocztę wysłaną ze wszystkich dostępnych mi skrzynek pocztowych, a także sprawozdanie z realizacji projektu. Przeglądałam też strony internetowe i zamieszczane na nich informacje o realizowanych aktualnie projektach. W drodze z pracy wstąpiłam do biblioteki i pożyczyłam dwie książki: o kaizen w pracy oraz taką poradnikową pt Grzeczne dziewczynki stoją w miejscu... Wstąpiłam też do sklepu ziołowego i kupiłam wciąg z borówek, który jest dobry nie tylko na oczy ale na oczyszczenie i usprawnienie pracy mózgu. Pan zielarz bardzo go polecał. Kiedy wróciłam do domu dzieciaki już dokazywały czekając na obiad. Po obiedzie ćwiczyłam z Olą pisanie i oznakowanie części zdania, malowałyśmy. Daniel przyjechał po nich po 17.00. Na 18 przyszedł Bartek. Poszłam spać około 22, przed snem chwilę medytowałam jak przez kilka ostatnich dni.

karin   
lut 07 2020 05.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Do pracy poszłam tak jak zwykle. Tego dnia zajmowałam się kończeniem bazy GRS. W drodze powrotnej do domu wstąpiłam do przychodni po ksero kartoteki, potem poszłam na dworzec sprawdzić buzy - to było zadane związane z pracą, wstąpiłam też do apteki i kupiłam suplementy witaminy b i omega 3 które mi się skończyły, a które zarzywam codziennie rano. Po powrocie do domu zjadłam obiad a potem odpoczywałam. Tego dnia otrzymałam pierwszego z dwóch PITów do rozliczeń. Wieczór spędziłam na przeglądaniu neta , szukałam też ciekawych gier na komputerze, ale szybko mi się to znudziło bo nie mogłam trafić na nic naprawdę interesującego. Dzwonił też Bartek, rozmawiałam też z Olą kilka minut. Poszłam spać około 22, a zanim się położyłam czytałam książkę o dopaminie.

karin   
lut 05 2020 05.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30 czyli tak jak zwykle. Do pracy miałam iść na 9.00, ale bardzo padało więc tata odwiózł mnie żebym nie zmokła. W pracy dzień minął wolno, bo miałam dość monotonne zadania tego dnia - dalej robiłam bazę GRS. Koło 10.30 wpadła do nas Asia z Olą. Posiedziały chwilę. Tego dnia miałam do odebrania ksero kartoteki więc po 15 pojechałam autobusem do przychodni oddalonej o spory kawałek od centrum gdzie pracuję. Cały czas padało więc wracałam też autobusem. Po powrocie zjadłam obiad i rozmawiałam z mamą, byłam dość znużona. O 18 przyszedł Bartek. Zaskoczył mnie bardzo bo zaczął rozmawiać ze mną o  "gniazdku". Postanowiliśmy poprzeglądać ofery mieszkań do sprzedaży i na kredyt. Prosty rachunek pokazał, że nas nie stać na żadne, dlatego Bartek wspomniał o kredycie na kilka lat. Poradziłam żeby poszedł do banku i sprawdził na jaką kwotę może dostać kredyt zanim zaczniemy dalej marzyć o M. Aktualnie na upatrzone mieszkanie potrzebowalibyśmy 180 tys. Jesteśmy w stanie uskładać około 1/5 tej kwoty.

karin