Archiwum 05 lutego 2020


lut 05 2020 05.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30 czyli tak jak zwykle. Do pracy miałam iść na 9.00, ale bardzo padało więc tata odwiózł mnie żebym nie zmokła. W pracy dzień minął wolno, bo miałam dość monotonne zadania tego dnia - dalej robiłam bazę GRS. Koło 10.30 wpadła do nas Asia z Olą. Posiedziały chwilę. Tego dnia miałam do odebrania ksero kartoteki więc po 15 pojechałam autobusem do przychodni oddalonej o spory kawałek od centrum gdzie pracuję. Cały czas padało więc wracałam też autobusem. Po powrocie zjadłam obiad i rozmawiałam z mamą, byłam dość znużona. O 18 przyszedł Bartek. Zaskoczył mnie bardzo bo zaczął rozmawiać ze mną o  "gniazdku". Postanowiliśmy poprzeglądać ofery mieszkań do sprzedaży i na kredyt. Prosty rachunek pokazał, że nas nie stać na żadne, dlatego Bartek wspomniał o kredycie na kilka lat. Poradziłam żeby poszedł do banku i sprawdził na jaką kwotę może dostać kredyt zanim zaczniemy dalej marzyć o M. Aktualnie na upatrzone mieszkanie potrzebowalibyśmy 180 tys. Jesteśmy w stanie uskładać około 1/5 tej kwoty.

karin   
lut 05 2020 04.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Ranek spędziłam w towarzystwie Oli, która ten dzień miała spędzić u dziadków. O 9.00 zaczęłam pracę. W ten dzień pracowałam na platformie, zaczęłam uzupełniać bazę Gminnych Rad Seniorów o nowe rady. Pracowałam też trochę na platformie. W drodze powrotnej do domu zmokłam bo bardzo mocno padało. Po drodze wstąpiłam do sklepu zoologicznego żeby kupić ściółkę dla chomika. W domu czekały na mnie dzieciaki Ola i Kamilek. Zjedliśmy wspólnie obiad a potem bawiliśmy się, robiłam z Olą prace plastyczne, trochę pisałyśmy i ćwiczyłyśmy części zdania. Daniel przyjechał po nie około 17. Wieczór spędziłam na czytaniu książki o neurogenezie - skończyłam ją, trochę siedziałam przy komputerze, dzwonił też Bartek, jeżdziłam na orbitreku. Zmęczona zasnęłam po 22.

karin