Komentarze (0)
Wstałam po 8.00. Zjadłam śniadanie, a zaraz po nim udałam się razem z mamą do galerii na zakupy. Moim celem były buty i sukienka na wesele, które ma się odbyć za dwa tygodnie. Udało mi się wybrać bardzo elegancką sukienkę w promocyjnej cenie oraz buty za pełną cenę. Po powrocie odpoczęłyśmy trochę. Rodzice wybrali się na pogrzeb sąsiadki z naszej klatki, a ja w tym czasie posprzątałam mieszkanie - czyli wytarłam podłogi. Po skończonej pracy zrobiłam sobie należniki z serem i szynką - mój przysmak. Potem włączyłam komputer i oglądałam filmiki na YT, przeglądałam FB, dodałam artykuł na bloga. Ugotowałam też ciecierzycę bo miałam zamiar zrobić pastę kanapkową. Po południu przyszedł Bartek. Tego dnia niezbyt dobrze się czułam, miałam straszny humor, wszystko mnie denerwowało. Obejrzeliśmy z Bartkiem film żeby odwrócić moją uwagę od dołujących myśli. Trochę pomogło. Potem rozmawialiśmy o mieszkaniach, powiedziałam Bartkowi, że raczej nie uda nam się kupić takiego mieszkania tak szybko, bo jest strasznie drogie nas na to nie stać, a kredytu nie dostaniemy aż tak wysokiego, bo ja nie pracuję na umowę o pracę. I że się pogodziłam z tym, że tak nie będzie jak byśmy sobie wymarzyli. Te wnioski też doprowadziły mnie do kolejnych dołujących myśli o sens związku. Poszłam spać z mieszanymi uczuciami odnośnie wszystkiego.