Archiwum 06 lipca 2020


lip 06 2020 05.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam po 9.00. Po śniadaniu posprzątałam, porozmawiałam z mamą. Koło 11.00 wybrałam się z tatą do kwiaciarni kupić bukiet kwiatów dla mamy Bartka. Gdy wróciliśmy zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Przygotowałam ubranie i spakowałam torebkę. Bartek przyjechał w południe. Pojechaliśmy na uroczysty obiad z okazji 35 rocznicy ślubu rodziców Bartka. Było całkiem miło, choć ja się niezbyt pewnie czuła, ciężko było mi nawiązywać rozmowę, czułam się jakaś przyglokowana. Bartek swoim zwyczajem nie odzywał się wogóle, ja troszkę rozmawiałam z babcią Bartka i z jego ciocią, bardzo rozmowną panią. Obiad był bez szału, był zamówiony z restauracji. W sumie dobry pomysł, bo było bardzo upalnie więc lepiej nie spędzać było zbyt wiele czasu w kuchni. Koło 16 Bartek mnie odwiózł do domu bo powiedziałam mu że mam drugą imprezę - urodziny Kamilka. Impreza faktycznie była ale ja na nią nie poszłam, bo już odmówiłam Danielowi. Wróciłam bo tak naprawdę nie chiałam siedzieć tyle z rodziną Bartka. Uznałam, że 3 godziny w zupełności wystarczą. Przesiedziałam w domu. Gdy przyszłam posprzątałam, pomyłam naczynia i zrobiłam sobie herbatę, usiadłam z książką i czytałam. Potem obejrzałam wiadomości, a po nich poświczyłam na orbitreku. Rodzice wrócili dość szybko bo byli już po 18.00. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy sobie, każdy opowiadał o swoich wrażeniach z imprez. Wieczorem obejrzałam wiadomości, potem dalej rozmawialiśmy. Całkiem później zaczęłam czytać nową książkę Tao Kupusia Puchatka. Długo nie zasypiałam, słuchałam radia i rozmów o rozbudowie sieci komunkacyjnych w Polsce.

karin   
lip 06 2020 04.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 9.00. Rodzice pojechali na zalupy, a ja w tym czasie zjadłam śniadanie. Po nim zaczęłam sprzątać, najpierw akwarium chomika, a potem całe mieszkanie, podlałam też kwiaty i stwierdziłam, że w okresie letnim trzeba je zacząć podlewać dwa razy w tygodniu zamiast jeden raz bo to jest stanowczo dla nich za mało. Nie miałam jakichś specjalnych planów na sobotę. Wyszłam sobie na spacer około południa. Po drodze kupiłam koperty dla mamy na prezent dla Oli i Kamilka. Wracałam rzeką. Potem trochę siedziałam przy komputerze, dodawałam wpisy na bloga codziennik, zaległe z kilku dni, przeglądałam też szuflady i szafki w poszukiwaniu rzeczy zbędnych, kilku się pozbyłam. Zjedliśmy obiad tak jak zwykle ,apo nim posprzątałam. Bartek przyszedł na 17. Zrobił sobie kawę a mi herbatkę i usiedliśmy w pokoju. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić bo było bardzo upalnie. Przesiedzieliśmy rozmawiając troszkę o naukach przedmałżeńskich i o tym że warto je zrobić, bo nie przeterminują się na pewno. Całkiem wieczorem położyliśmy się na trochę i przytulaliśmy. Umówiliśmy się na następny dzień. Dość długo nie zasypiałam, słuchałam radia.

karin