Komentarze (0)
Wstałam po 9.00. Po śniadaniu posprzątałam, porozmawiałam z mamą. Koło 11.00 wybrałam się z tatą do kwiaciarni kupić bukiet kwiatów dla mamy Bartka. Gdy wróciliśmy zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Przygotowałam ubranie i spakowałam torebkę. Bartek przyjechał w południe. Pojechaliśmy na uroczysty obiad z okazji 35 rocznicy ślubu rodziców Bartka. Było całkiem miło, choć ja się niezbyt pewnie czuła, ciężko było mi nawiązywać rozmowę, czułam się jakaś przyglokowana. Bartek swoim zwyczajem nie odzywał się wogóle, ja troszkę rozmawiałam z babcią Bartka i z jego ciocią, bardzo rozmowną panią. Obiad był bez szału, był zamówiony z restauracji. W sumie dobry pomysł, bo było bardzo upalnie więc lepiej nie spędzać było zbyt wiele czasu w kuchni. Koło 16 Bartek mnie odwiózł do domu bo powiedziałam mu że mam drugą imprezę - urodziny Kamilka. Impreza faktycznie była ale ja na nią nie poszłam, bo już odmówiłam Danielowi. Wróciłam bo tak naprawdę nie chiałam siedzieć tyle z rodziną Bartka. Uznałam, że 3 godziny w zupełności wystarczą. Przesiedziałam w domu. Gdy przyszłam posprzątałam, pomyłam naczynia i zrobiłam sobie herbatę, usiadłam z książką i czytałam. Potem obejrzałam wiadomości, a po nich poświczyłam na orbitreku. Rodzice wrócili dość szybko bo byli już po 18.00. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy sobie, każdy opowiadał o swoich wrażeniach z imprez. Wieczorem obejrzałam wiadomości, potem dalej rozmawialiśmy. Całkiem później zaczęłam czytać nową książkę Tao Kupusia Puchatka. Długo nie zasypiałam, słuchałam radia i rozmów o rozbudowie sieci komunkacyjnych w Polsce.