Komentarze (0)
Wstałam jak w poprzednie dni. W pracy nadal przygotowywałam wysyłkę, naklejałam adresowe naklejki, obijałam pieczątkami koperty. Wyszłam koło 13.00. Wybrałam się do biblioteki oddać książkę, a następnie do ciastkarni zamówić tort na weekend, bo mam urodziny dokładnie w niedzielę. Gdy szłam w tamtą stronę widziałam karetkę i ubranego na biało mężczyznę, wchodził do jednego z domu. Pewnie był tam ktoś chory z podejrzeniem covidu... Gdy wróciłam d domu niedługo był obiad, po nim nie sprzątałam, tylko odpoczywałam. Na 17 poszłam na terapię, nie miałam pomysłu na rozmowę, ale jakoś sama się znalazła. W drodze powrotnej wstąpiłam do sklepu kupiłam oczywiście jogurty i choipsy. Gdy wróciłam do domu rodziców jeszcze nie było, bo mama miała kontrolę u okulisty po zabiegu na zaćmę. Obejrzałam wiadomości, porozmawiałam z Olą. Potem rozmawiałam z rodzicami gdy wrócili, czytałam...ponad godzinę. Poszłam spać po 22.00.