Najnowsze wpisy, strona 35


mar 23 2020 22.03,2020
Komentarze (0)

Nigdzie dziś nie wychodziłam. Spędziłam cały dzień w domu. Stałe aktywności to czytanie, oglądanie i słuchanie filmików na YT, bieganie, sprzątanie. Dalej też układam puzzle, a kiedy skończę być może wezmę się za kolejne, w szafie ich nie brakuje. Oglądam też wiadomości, może nawet za dużo, ale dzięki temu mam poczucie panowania nad sytuacją, wiem co się dzieje, śledzę zagrożenie. Ogólnie staram się dbać o siebie, jem dobrze, regularnie, zarzywam leki no i ćwiczę. Myślę nad tym, żeby w czasie kiedy nie wychodzę nigdzie zwiększyć ilość biegania. Chyba to wprowadzę w czyn. Będę po prostu biegać dwa razy po 20 minut zamiast raz. Zatem do dzieła!

 

Mój orbitrek, główne źródło ruchu w czasach koronawirusa.

Ten sprzęt dostałam w dniu 18-stych urodzin i służy mi przez cały ten czas.

To się nazywa sprzę!

A w tle mój stół do masażu. Na razie więcej jest w stanie złożonym niż rozłożonym.

karin   
mar 22 2020 21.03.2020
Komentarze (0)

Pierwszy dzień wiosny i pierwszy dzień stanu epidemiologicznego w Polsce. Wyszłam rano na krótki spacer. Po powrocie zajmowałam się tym co zwykle w soboty m.in sprzątałam, ale było to bardzo szybkie minimalistyczne sprzątanie. Nie używam zbyt wielu środków czyszczących. Jedynie płyn do podłóg, mleczko do szorowania wanny i umywalek, płyn do WC, kostkę taletową, płyn do szyb i chusteczki do wycierania kurzu. Wszystko w jak najmniejszych ilościach. Sobotnie porządki są takim godzinnym rytuałem dla mnie. Po południu wyszłam na dłuższy spacer, choć w sumie nie powinnam z uwagi na zmiasnę stanu sytuacyjnego z zagrożenia epidemią na epidemię. Pospacerowałam po pustym osiedlu, szybko wróciłam. Popołudnie spędziłam oglądając filmy na YT, dokumentalne i inne. Bartek nie przyszedł z racji epidemii postanowiliśmy ograniczyć kontakty, za to dzwonił, rozmawialiśmy prawie godzinę. Wieczorem czytałam, choć bez większeg zainteresowania wróciłam do książek sprzed dwóch lat. Zadziwiające jak bardzo się za ten czas zmieniłam, bo już nie cieszą mnie one tak jak kiedyś. Po książkach widać zmianę człowieka, po tym co czyta, a czego nie.

Moje ostatnie próby czytania.

karin   
mar 21 2020 20.03.2020
Komentarze (0)

Ostatni dzień zimy... Ależ to zleciało. Teraz na dobre można już zacząć spacery, a najlepiej z kijkami jak to miałam zamiar zrobić już w zeszłym roku. Planowałam chodzić i trenować przygotowując się do marszu w Krynicy Zdroju. Zobaczymy co z tych planów wyjdzie w tym roku. Tego dnia przyszła informacja z Zusu. Otrzymałam odpowiedź z komisji: częściowa niezdolność do pracy do 31.03.2021 roku, teraz muszę czekać około miesiąca na decyzję w sprawie przyznania renty. Sama nie wiem czy się ucieszyłam czy nie. Ale koniec końców lepiej mieć pieniądze niż nie mieć, niezależnie od wszystkiego.

Wieczorem gdy już był Bartek przypomniałam sobie o puzlach, które zaczeliśmy wspólnie układać w zeszłym roku. Wylądowały one na szafi i czekały aż sobie ktoś o nich przypomni. No i przypomniałam sobie. Zabraliśmy się za układanie. Zeszło nam godzinę. Bardzo relaksujące zajęcie i świetnie wypełnia czas szczególnie teraz w dobie koronawirusa, kiedy uległ ograniczeniu czas spędzany na zajęciach poza domem. Taką to znaleźliśmy odskocznie od codzienności. Przynajmniej na kilka wieczorów

Puzzle 1000 sztuk, które zaczęłam układać z Bartkiem rok temu.

karin   
mar 20 2020 19.03.2020
Komentarze (0)

Dzisiejszego dnia mama przesadzała kwiaty na balkonie. Moim też się trafiło trochę ziemi. Uwielbiam kwiatty. Mam ich zaledwie kilka , ale to ze względu na brak miejsca do ich trzymania. Stanowią dla mnie idealną dekorację wnętrza. Nie wyobrażam sobie mieszkania, domu, bez kwiatów. Ja tymczasem robiłam to co od kilku dni, czyli przeglądałam internet, poczty, FB, dodawałam wpisy na blogi. Tym razem na 3: dodałam wpis na Willę Ludka, dość skrótowy opatrzony tak naprawdę tylko filmem o autofagii, na Willę Refleksyjnego Spacerowicza o mości i skojarzeniu z nim związanym i na Co.dziennik o tym jak mi minął kolejny dzień. Tym samym postanowiłam trochę odświeżyć moje zainteresowania czyli refleksologię, rozwój osobisty i medycynę niekonwencjonalną. Około południa poszłam jak zwykle na spacer wzdłuż rzeki. Było bardzo ciepło i przyjemnie. Już nie trzeba chodzić w czapce, ani nawet w kurtce, choć ja akurat jej nie ściągałam. Popołudnie dość leniwe i nudne spędziłam robiąc to samo co do południa plus dodatkowo za czytałam książkę, umyłam włosy, zjadłam obiad, biegałam na orbitreku, rozmawiałam z Bartkiem ok. pół godziny.Popołudniu od godziny 16 nic już nie jadłam. Trzymam się tego osobliwego procesu jakim jest autofagia, jestem ciekawa co z niego wyjdzie. Ogólnie jestem zaskoczona tym, że praktycznie wcale nie czuję głodu, ani nie ciągnie mnie do jedzenia przekąsek słodyczowych. Dopiero w okolicy godziny 21 zaczyna mnie trochę ssać, ale wtedy piję wodę - 2 szklanki i mi przechodzi. Za to w ciągu dnia jem prawie cały czas. Coś co chwilę podjadam lub piję, bo picie bardzo też pomaga w gaszeniu głodu. Prawdą jest też to co pisało w książce, czyli mam ochotę głównie na zdrowe rzeczy do jedzenia a nie zapychacze słodyczowe. Ciekawe jak długo wytrzymam.

Żywopłot u sąsiadów, który mijam prawie codziennie.

Zaczyna się zielenić. Czyż to nie piękne?

karin   
mar 19 2020 19.03.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30 choć przez ostatnie kilka dni budzę się sporo przed 7 i leżę w łóżku czekając na dzwonek budzika. Wyszłam na poranny spacer nad rzekę, zjadłam śniadanie i zalogowałam się na wszystkie poczty związane z pracą. Nie przyszło nic interesującego więc po prostu zostawiłam włączone poczty a sama wzięłam się za czytanie książki pt. Jak masz problem rozwiąż go! Po 11 wyszłam na zakupy. Trochę się obawiałam jak one będą wyglądać w dobie koronawirusa, ale okazało się, że nic w zasadzie się nie zmieniło. Był nawet dość spory ruch zarówno w sklepie jak i w drodze do niego. Wstąpiłam również do piekarni, tutaj akurat jest wymóg taki, że wchodzi się do niej tylko pojedynczo, reszta osób czeka w kolejce przed wejściem. Ja także chwilkę czekałam. Gdy wróciłam zjadłam małe conieco. Potem przeglądałam net, dodawałam wpis na bloga, oglądałam filmiki na YT. Po 15 zjedliśmy wspólny obiad, a po nim sprzatałam w kuchni. Popołudniu oglądałam wiadomości, biegałam, rozmawiałam z Bartkiem. Wieczorem oglądałam filmiki, nie miałam ochoty na czytanie. Poszłam spać przed 22.00.

Moje cotygodniowe zakupy: owoce, coś słodkiego, poza tym szpinak do kanapek, mleko sojowe, chleb, czasem płatki owniane lub kaszka manna i inne dodatki w zależności od potrzeb. Jednak od czasu kiedy mieszkam z rodzicami lista zakupów jest podobna co tydzień. Wystarczające są zakupy tylko raz w tygodniu, jest to świetny sposób na ograniczenie wydatków. Przez cały tydzień spisuję to czego i ewentualnie brakuje a potem to po prostu kupuję.

karin