Dziś minął miesiąc odkąd pojawił się pierwszy chory na Covid 19 w Polsce. Aż trudno w to uwierzyć, czas płynie teraz jakoś inaczej, a dni zdają się zlewać ze sobą, są takie podobne do siebie... Pojawia się coraz więcej ograniczeń. Ostatnio zaczęłam zastanawiać się na tym gdzie uciekają mi te godziny, jak je spędzam, Zrobiłam sobie proste zestawienie. Podzieliłam czynności w ciągu dnia na 3 kategorie: biologiczne, obowiązki (w domu, z pracy), dowolne (zdrowie, rozwój, przyjemność). Czynności biologiczne zajmują mi 2 godziny, zaliczyłam do nich jedzenie i przygotowywanie posiłków oraz zabiegi higieniczne. Na obowiązki przeznaczam bardzo mało czasu bo zaledwie godzinę niecałą, zaliczyłam tu sprzątanie oraz pracę, która w ostatnich tygodniach została zredukowana do przeglądania poczty i wypełniania od czasu do czasu zadań na platformie. Najwięcej czasu w ciągu dnia mam tak naprawdę na zajęcia tzw, dowolne. Do kategorii zdrowia zaliczyłam spacer, ćwiczenia na macie i na orbitreku. Zajmują mi około godziny. Do zajęć związanych z rozwojem zaliczyłam czytanie (2-3 godzin), rozwiązywani krzyżówek (0,5 - 1 godziny), pisanie bloga (0,5 godziny). Pozostałą część czasu poświęcam na tzw. przyjemności, a są to oglądanie filmu/kabaretu/youtuberów (2 godziny), oglądanie wiadomości (ok. godzina), rozmowy telefoniczne (około godzina), rozmowy z rodzicami (około godziny łącznie). Z podsumowania wynika, że zostaje mi jeszcze około 1,5 godziny w ciągu dnia, które mi gdzieś umyka, jest to zapewne krążenie po domu bez celu lub po prostu siedzenie i nic nie robienie przy herbatce. Tak mniej więcej wygląda mój dzień. Kilka dni temu jeszcze miałam wyjście na zakupy, ale teraz robi je tylko tata, chodziłam też na dłuższe - około godzinne spacery, ostatnio te dystanse nieco się skróciły, zostaje za to siedzenie w słońcu na balkonie. Czasami pomagam mamie w kuchni, ale jest to tak niewielka pomoc że nawet jej nie uwzględniam w obowiązkach. Tak mniej więcej wygląda mój dzień, takimi czynnościami jest wypełniony. Ciekawa jestem jak to jest u innych czy też czują jakąś dziwną pustkę i brak motywacji do wymyślania jakichś nowych aktywności... Trochę medytuję, a przynajmniej próbuję, to mi daje wytchnienie i jakiś spokój.
Moja zielona oaza nad łóżkiem.