Najnowsze wpisy, strona 32


kwi 07 2020 06.04.2020
Komentarze (0)

Dopołudnia troszkę pracowałam, miałam do wysyłki trochę maili, dość szybko minał mi czas. Popołudniu wybrałam się na mały spacer, spotkałam całkiem sporo osób po drodze, widziałam też masę rowerzystów. Późnym popołudniem rozmawiałam z Bartkiem, a potem czytałam i rozwiązywałam krzyżówki i tak na zmianę. Zaczęłam nową książkę pt. Zdrowe jelita. Oglądałam też świat przez okno, śledziłam ruch na osiedlu.

Świeżo umyte okno z motylami z papieru. Jeden z nich zrobiony przez Kamila.

karin   
kwi 06 2020 05.04.2020
Komentarze (0)

Dopołudnia byłam na spacerze, a potem czytałam książkę o minimaliźmie Fumio Sasaki po angielsku. Rozumiem trochę więcej niż połowę z tego co czytałam. Chciałabym przeczytać tą książkę w języku polskim kiedyś. Mam nadzieję, że kiedyś na nią natrafię chociażby w bibliotece. O 13 razem z mamą wysłuchałyśmy mszy w bazylice w Myszyńcu. To wyjątkowy dzień, bo Niedziela Palmowa. W tym roku z powodu koronawirusa świąt ma praktycznie nie być. Wszystkie msze jakie będą się odbywać będą do obejrzenia w telewizji albo na necie. Takie smutne jest to, że to są święta radosne, związane z pokonaniem śmierci cielesnej, a w tym roku śmierć z powodu koronawirusa jest tematem numer jeden. Popołudniu jedliśmy obiad, potem zadzwoniłam do Oli, a później rozmawiałam z Bartkiem. Mieliśmy połączenie na facebooku, ale zerwało się ono, bo Bartek ma problemy z zasięgiem. Ale widzieliśmy się przez chwilę, dobre i to. Wieczorem rozwiązywałam krzyżówki, skończyłam też czytać książkę Zdrowy mózg.

Rodzina kaczek o poranku.

 

karin   
kwi 05 2020 04.04.2020
Komentarze (0)

Dziś minął miesiąc odkąd pojawił się pierwszy chory na Covid 19 w Polsce. Aż trudno w to uwierzyć, czas płynie teraz jakoś inaczej, a dni zdają się zlewać ze sobą, są takie podobne do siebie... Pojawia się coraz więcej ograniczeń. Ostatnio zaczęłam zastanawiać się na tym gdzie uciekają mi te godziny, jak je spędzam, Zrobiłam sobie proste zestawienie. Podzieliłam czynności w ciągu dnia na 3 kategorie: biologiczne, obowiązki (w domu, z pracy), dowolne (zdrowie, rozwój, przyjemność). Czynności biologiczne zajmują mi 2 godziny, zaliczyłam do nich jedzenie i przygotowywanie posiłków oraz zabiegi higieniczne. Na obowiązki przeznaczam bardzo mało czasu bo zaledwie godzinę niecałą, zaliczyłam tu sprzątanie oraz pracę, która w ostatnich tygodniach została zredukowana do przeglądania poczty i wypełniania od czasu do czasu zadań na platformie. Najwięcej czasu w ciągu dnia mam tak naprawdę na zajęcia tzw, dowolne. Do kategorii zdrowia zaliczyłam spacer, ćwiczenia na macie i na orbitreku. Zajmują mi około godziny. Do zajęć związanych z rozwojem zaliczyłam czytanie (2-3 godzin), rozwiązywani krzyżówek (0,5 - 1 godziny), pisanie bloga (0,5 godziny). Pozostałą część czasu poświęcam na tzw. przyjemności, a są to oglądanie filmu/kabaretu/youtuberów (2 godziny), oglądanie wiadomości (ok. godzina), rozmowy telefoniczne (około godzina), rozmowy z rodzicami (około godziny łącznie). Z podsumowania wynika, że zostaje mi jeszcze około 1,5 godziny w ciągu dnia, które mi gdzieś umyka, jest to zapewne krążenie po domu bez celu lub po prostu siedzenie i nic nie robienie przy herbatce. Tak mniej więcej wygląda mój dzień. Kilka dni temu jeszcze miałam wyjście na zakupy, ale teraz robi je tylko tata, chodziłam też na dłuższe - około godzinne spacery, ostatnio te dystanse nieco się skróciły, zostaje za to siedzenie w słońcu na balkonie. Czasami pomagam mamie w kuchni, ale jest to tak niewielka pomoc że nawet jej nie uwzględniam w obowiązkach. Tak mniej więcej wygląda mój dzień, takimi czynnościami jest wypełniony. Ciekawa jestem jak to jest u innych czy też czują jakąś dziwną pustkę i brak motywacji do wymyślania jakichś nowych aktywności... Trochę medytuję, a przynajmniej próbuję, to mi daje wytchnienie i jakiś spokój.

Moja zielona oaza nad łóżkiem.

karin   
kwi 04 2020 03.04.2020
Komentarze (0)

Dopołudnie mineło tak jak zwykle. Popołudniu zaczęłam sprzątać na biurku, w szafce, a moje "pudełko za 3 miesiące" zaczęło się wypełniać. Założyłam je kilka dni temu. Wsadzam tam wszystkie te rzeczy, których nie potrzebuję i nie używam. Zaczęło się od 2 książek, które miałam zanieść do biblioteki na specjalny stolik, na którym zostawia się książki do oddania innym, ale nie zdążyłam tego zrobić przed epidemią. Myślałam, że już wszystko uporządkowałam, ale dziś po kilku dniach okazało się, że znajdują się jednak jeszcze jakieś rzeczy. Oczyściułam mój kubek na przybory i zostawiłam w nim jeden długopis i jeden ołówek czyli tyle ile tak naprawdę jest mi potrzebne, 2 długopisy i jeden ofówek - wszystkie pamiątkowe schowałam do pamiątkowego pudełka, a całą resztę - było tego naprawdę sporo schowałam do "pudełka za 3 miesiące". Nadałam mu taką nazwę bo mam nadzieję że za 3 miesiące będę mogła go opróżnić. Z szafli wyciągnęłam moje stare telefony, nie wiem po co je trzymałam chyba na pamiątkę, choć nie zaglądałam do nich wogóle. obawiam się, że jest ono zdecydowanie za małe, bo już teraz trochę w nim ciasno. Trudno uwierzyć, że posiadamy tak wiele niepotrzebnych rzeczy, wciąż mnie to zadziwia, zaskakuje. Czasami można mieć wrażenie że te rzeczy dają nam jakieś poczucie bezpieczeństwa, jednak jest to moim zdaniem tylko w przypadku rzeczy, które naprawdę lubimy i które nam się tylko dobrze kojarzą, wszestkich pozostałych powinniśmy się pozbyć. Nie ma sensu także przetrzymywać rzeczy podwójnych, potrójnych, bo wszystkiego starczy nam po jednej sztuce, a gdy zabrakcnie to dopiero wtedy można dokupić. Popołudnie i wieczór mineło mi podobnie jak we wcześniejsze dni. Wieczorem zadzwoniłam do koleżanki, ale nie odebrała ani nie oddzwaniała...

Pudełko za 3 miesiące

karin   
kwi 03 2020 02.04.2020
Komentarze (0)

Do południa sprzątałam w swoim pokoju, myłam okno, rodzice pomogli mi przesunąć łóżko i było wycierane pod nim, mój kącik z orbitrekiem został opróżniony i wyczyszczony. Po porządkach poczułam jakby przypływ dobrej energii, wszystko wokół pachniało. Poniesiona tą falą porządków postanowiłam wykorzystać jedno z zadań minimalistów i zajęłam się przeglądnięciem szafy. Zajęło mi to zaledwie kilka minut, bo panuje w niej porządek, chodziło mi tylko o to by zrobić spis wszystkich posiadanych ubrań i dodatków. Udało się! Posiadam 103 ubrania z czego 50 pochodzi ze szperaka oraz kilkanaście dodatków, a większość w formie apaszek. Poza tym mam 11 par butów z czego 4 są zimowymi. Mam bardzo dużo sukienek bo aż 13 oraz koszulek z krótkim rękawkiem bo aż 18. W swoich rachunkach garderobianych nie uwzględniłam bielizny są więc tutaj same ubrania góra-dół. Kiedy zrobiłam to szybkie podsumowanie doszłam do wniosku, że nie potrzebuję wcale ubrań, poza jedynie jedną parą wygodnych butów na sezon wiosna-lato. Wszystko mam nawet w nadmiarze. W przyszłości będę chciała ograniczyć ilość ubrań tak aby było ich poniżej 100, myślę że jest to jak najbardziej realne bo już teraz posiadam ubrania w których nie chodzę.

Moja szafa z większością ubrań (poza kurtkani i płaszczami).

karin