Najnowsze wpisy, strona 30


kwi 17 2020 16.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam około 8.00, wyszłam na pierwszy spacer w maseczce. Wrażenie było okropne, w zasadzie dopiero jak wróciłam do mieszkania i wyszłam na balkon to mogłam wziąć oddech świeżym powietrzem. Mam wrażenie, że teraz wogóle nie ma po co chodzić na spacery skoro nie można normalnie oddychać. Wieczorem odbyła się konferencja ministra zdrowia i premiera. Padły słowa, że czasy sprzed epidemii nie wrócą tak szybko, może minąć nawet 2 lata. To straszne. Przez cały czas do odwołania należy chodzić w strefie publicznej w maseczkach, powoli gospodarka będzie odmrażana, wstępu do lasów i parku będą przywrócone, powoli będą otwierane sklepy, ale z ograniczeniami  co do liczny klientów w środku. W ciągu dnia słuchałam wypowiedzi dr Jaśkowiaka na tagen.tv. Mówił o tym, że to jest zmowa rządzących tym światem, aby wprowadzać nowe zasady, nowy porządek. Podawał przykłady szkodliwości szczepionek i to, że w większości przypadków są niepotrzebne. Teraz wszyscy niby czekamy na szczepionkę przeciwko wirusowi, tylko, że on się wciąż zmienia więc potrzebne byłyby różne szczepionki. Nic już nie będzie takie jak przed epidemią...

Zastanawiam się też nad spotkaniami z Bartkiem, czy wogóle będą możliwe i na jakich zasadach?

Zastanawiam się nad pracą, która w większości nie będzie możliwa przez najbliższe tygodnie i miesiące. Myślę o bracie i o tym jaki to będzie miało wpływ na jego życie...

Myślę o tym co z wizytami lekarskimi i z leczeniem, co będzie z zabiegiem mamy na zaćmę, na który miała mieć dopiero wizytękwalifikującą...

Jest tyle nieiadomych...

Mój codzienny towarzysz życia.

karin   
kwi 16 2020 15.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30, potem wyszłam na spacer. To był ostatni spacer bez maseczki, bo od następnego dnia obowiązuje już poruszanie się po obszarze publicznym w maseczkach. Do południa zalogowałam się na poczty, dodałam wpis na bloga, biegałam, trochę czytałam, rozmawiałam z Bartkiem. W południe zjadłam, a potem zaczęłam oglądać filmiki na YT z Martą Pietrzykowską specjalistką od Feng Shui, zajęło mi to blisko 3 godziny, bo nagrania były dość długie. Zamieszczone zostały na stronie YT tagen.tv. To kolejna obok vtv niezależna telewizja komentująca wydarzenia ze świata w kostekście niewyjaśnionych zjawisk, lub zjawisk nie z tego świata. Popołudniu dzwoniła tez Ola , Bartek, zjedliśmy obiad, a potem napisałam wpis na bloga Willa Refleksyjnego Spaceroicza, bo poranny spacer natchnął mnie do tworzenia. Dostałam też list z ZUSu z informacją o wysokości renty i legitymacją emeryta-rencisty. Sprawdziłam też konto, pojawiła się na nim spora suma pieniędzy, zaległe renty od stycznia odkąd złożyłam wniosek. Sama nie wiem czy się ucieszyłam, z jednej strony tak z drugiej nie. Nie przypuszczałam że kiedyś zostanę rencistką, kompletnie nie brałam tego pod uwagę, nie spodziewałam się też że po złożeniu wniosku zostanie on rozpatrzony pozytywnie. Złożyłam bo namawiali mnie rodzice, ciocia. Ale widocznie tak miało być, tak na ten moment będzie najlepiej. Cieszę się że mam też pracę, chociaż ostatnio to prawie jej nie mam, ale gdy skończy się epidemia mam nadzieję że wszystko wróci do poprzedniego stanu i będę miała co robić. Pół dochodu renta, a pół z pracy - myślę że tak jest ok.

Moja legitymacja

karin   
kwi 15 2020 14.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30!!! Udało się!!! Nawet nie miałam większych problemów. Umyłam włosy i trochę się poplątałam. Przed 9.00 zjadłam śniadanie z mamą. Miałam ochotę wyjść na balkon posiedzieć na nim, ale zaczał padać... śnieg, więc pobiegałam sobie na orbitreku. Potem posiedziałam na kompie pologowałam się do wszystkich poczt związanych z pracą, wrzyciłam wpis na bloga, rozmawiałam też z Bartkiem, który zadzwonił w porzerwie z pracy. Koło 12 zaczęłam przeglądać szafę. Jak się okazało było w niej kilka rzeczy których mogłam, a nawet powinnam się pozbyć. Łącznie do mojego "pudła za trzy miesiące" wywędrowało 9 ubrań: 3 pary spodni (jedne dziurawe, jedne za duże, jedne w których nie chodziłam 1,5 miesiąca, sweter, 3 bluzki - bluzka z krótkim rękawem i długim, za duża sukienka i prześwitujące getry. W szafie zrobiło się trochę luźniej. Do wyrzucenia w następnej kolejności mam biustonosz, który jest już zniszczony. Jest to pierwszy i jeyny poza butami zakup jaki będę chciała dokonać po epidemii. Gdy skończyłam sprzątać zadzwoniła Ola, rozmawiałyśmy jak zwykle około 20 minut. Zapaliłam kadzidełko oczyszczające z białej szałwi. Bardzo je lubię. Potem siedziałam i czytałam książkę. Koło 15 znowu zadzwonił Bartek z kolejnej przerwy. Później zjedliśmy obiad, posprzątałam po nim i zasiadłam do YT na kanał VTV. Obejrzałam kilka filmików do godziny 20. Niespodziewanie zadzwonił Bartek, jakiś taki stęskniony. Pierwszy raz mu się zdarzyło dzwonić do mnie 3 razy w ciągu dnia. Miałam zamiar czytać wieczorem, ale ochota mi odeszła. Posiedziałam przed telewizorem chwilę i porozwiązywałam krzyżówki. Wcześnie poszłam się myć, a potem spać.

Kadzidełka, warto je zapalić szczególnie po sprzątaniu związanym z wyrzucaniem rzeczy.

karin   
kwi 14 2020 13.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam po 8. Około 9 zasiedliśmy wspólnie do świątecznego stołu. O 11 obejrzałam z mamą mszę z Jasnej Góry transmitowaną w telewizji. Po południu oglądałam filmiki o minimaliźmie Happy Zen Habits - bardzo je lubię bo je całkiem dobrze rozumiem mimo że są po angielsku, są też ciekawie zrobione. Potem wpadłam sama nie wiem skąd mi się ten pomysł wziął, ale założyłam sobie kanał na YT. Nagrałam mały filmik telefonem i wrzuciłam na stronę. Udało mi się to dopiero za kolejnym razem, trochę czasu mi zajęło zanim zorientowałam się jak to zrobić dobrze. Tak więc mam juz swój kanał który nazywa się Willa Ludka, tak jak strona mojego bloga. Nie mam więcej pomysłów, po prostu na razie kanał sobie będzie, nie wiem czy będę z nim coś więcej robiła. Na razie myślałam o wrzucaniu krótkich filmów z naturą w roli głównej. Poniżej załączam mój pierwszy filmik. Założyłam też mój zeszyt do rozmów z samą sobą, jako pewną formę terapii pomagającej mi uporać się z negatywnymi myślami i scenariuszami w głowie.

Piękna prawda?

karin   
kwi 13 2020 12.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam po 8.00. Przed 9.00 rozpoczęliśmy Wielkanocne Śniadanie. Tego dnia miałam wyjątkowo nieciekawy nastrój. Zauważyłam, że zazwyczaj w święta mam jakieś zjazdy emocjonalne. Nie wiem z czym to jest związane szczerze mówiąc. Dzień bardzo się dłużył, a ja nie mogłam sobie jakoś znaleźć miejsca. Nie mogłam się na niczym skupić, jedynie na moich negatywnych myślach i smutku wypełniającego mnie po brzeg. Biegałam 2 razy, bo nie wychodziłam nigdzie na spacer. Rozmawiałam telefonicznie z Olą i Bartkiem. Dostałam też kilka smsów z życzeniami. Popołudniu poczułam się trochę lepiej i myśli ustąpiły może dlatego, że zażyłam magnez.Wieczorem czytałam książkę Rodzinna karuzela, którą dostałam w 2006 roku od brata na urodziny. To bardzo trudna książka, czytałam ją tyle lat temu. Zadzisiające że interesowałam się takimi tematami trudnymi już wtedy, bo to psychologiczna pozycja.

Przypomniałam sobie o pewnej metodzie na pokonywanie problemów. Pisanie w dzienniczku. Chyba sobie założę taki zeszyt w którym będę pisać ile razy najdą mnie wyjątkowo złe myśli. Można pisać w formie rozmów z samym sobą. Stajemy się tym samym dla siebie terapeutą. Podobno ta metoda bardzo dobrze się sprawdza w niektórych przypadkach. Prowadzę taki niby pamiętnik na komputerze i czasem w nim piszę jak mi źle, ale też jak mi dobrze, takie moje refleksje od czasu wakacji, chyba lipca. Ale to jeszcze nie to samo, bo w tej metodzie ważne jest aby pisać własnoręcznie. Muszę poszukać jakiegoś zeszytu, bo w supermarkecie takiego raczej nie znajdę...

 

 

karin