Komentarze (0)
Wstałam około 8.00, wyszłam na pierwszy spacer w maseczce. Wrażenie było okropne, w zasadzie dopiero jak wróciłam do mieszkania i wyszłam na balkon to mogłam wziąć oddech świeżym powietrzem. Mam wrażenie, że teraz wogóle nie ma po co chodzić na spacery skoro nie można normalnie oddychać. Wieczorem odbyła się konferencja ministra zdrowia i premiera. Padły słowa, że czasy sprzed epidemii nie wrócą tak szybko, może minąć nawet 2 lata. To straszne. Przez cały czas do odwołania należy chodzić w strefie publicznej w maseczkach, powoli gospodarka będzie odmrażana, wstępu do lasów i parku będą przywrócone, powoli będą otwierane sklepy, ale z ograniczeniami co do liczny klientów w środku. W ciągu dnia słuchałam wypowiedzi dr Jaśkowiaka na tagen.tv. Mówił o tym, że to jest zmowa rządzących tym światem, aby wprowadzać nowe zasady, nowy porządek. Podawał przykłady szkodliwości szczepionek i to, że w większości przypadków są niepotrzebne. Teraz wszyscy niby czekamy na szczepionkę przeciwko wirusowi, tylko, że on się wciąż zmienia więc potrzebne byłyby różne szczepionki. Nic już nie będzie takie jak przed epidemią...
Zastanawiam się też nad spotkaniami z Bartkiem, czy wogóle będą możliwe i na jakich zasadach?
Zastanawiam się nad pracą, która w większości nie będzie możliwa przez najbliższe tygodnie i miesiące. Myślę o bracie i o tym jaki to będzie miało wpływ na jego życie...
Myślę o tym co z wizytami lekarskimi i z leczeniem, co będzie z zabiegiem mamy na zaćmę, na który miała mieć dopiero wizytękwalifikującą...
Jest tyle nieiadomych...
Mój codzienny towarzysz życia.