Archiwum czerwiec 2020, strona 1


cze 28 2020 24.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30, na 9.00 poszłam do pracy. Popołudniu miałam wizytę u psychoterapeutki, to już trzecia. Przyszłam punktualnie na 17.00. Te rozmowy uświadamiają mi wiele, sprawiają że zaczynam rozumieć siebie bardziej i dzięki temu czuję się z sobą bezpieczniej. Zależy mi na tym by podnieść moje poczucie własnej wartości, pewność siebie, by swobodnie rozmawiać z ludźmi, nie uciekać od nich nie wstydzić się. Zdecyduję się na terapię, ona potrwa trochę ale prawda jest taka że już dawno temu powinnam ją przejść. Wracałam spacerkiem, w drodze powrotnej wstąpiłam do sklepu, chciałam kupić coś po to by zapłacić przez kasę samoobsługową. Tak mi się spodobała ta forma płatności. Wieczorem robiłam to co zwykle czyli obejrzałam wiadomości i poczytałam.

karin   
cze 28 2020 23.06.2020
Komentarze (0)

Poranek był taki jak zwykle. Poszłam do pracy. Tego dnia od godziny 11 do 15 były ze mną dzieci, bo Daniel przyprowadził je do pracy. Zajmowałam się nimi, a tak naprawdę pilnowałam żeby sobie krzywdy nie zrobiły i żeby za bardzo nie bzikowały, co się do końca nie udało. Wróciłam do domu strasznie zmęczona, ledwie przyszłam przyjechał Daniel z Kamilkiem, bo chciał Tacie złożyć życzenia. Ja sama zapomniałam o prezencie z tego zmęczenia zapewne. Gdy pojechali wybrałam się do galerii i kupiłam tacie drobiazgi z kosmetyków. Kasowałam prodyukty przy kasie samoobsługowej, nauczyłam się ją obsługiwać mimo że potrzebowałam na chwilę pomoc pracownika bo dostałam jakiegoś zawiasa i nie mogłam skasować produktów. Na szczęście zawias mi minął i wszystko dobrze się skończyło. Wieczorem czytałam, oglądałam wiadomości.

 

karin   
cze 23 2020 22.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Na 9.00 poszłam do pracy, nic nie robiłam poza czytaniem stronek, bo nie miałam nic do robienia. Przesiedziałam do 13 kiedy to okazało się że nikt już nie przyjdzie do pracy. Po powrocie do domu zajmowałam się Olą, bo ten dzień spędzała u nas. Popołudniu po obiedzie zajęłyśmy się robieniem zaproszeń na piknik, pomagałam je napisać Oli bo było ich bardzo dużo. Daniel przyjechał po nią koło 18stej. Koło 19 dzwonił Bartek, wogóle pisał też rano i do południa. Rozmawiałam z nim chwilę, ale po 10 minutach zakończyłam rozmowę. Wieczorem czytałam ale niewiele zapamiętałam z tego co czytam, wogóle niewiele zapamiętuję z tego co czytuję ostatnio. Mam rozbiegany umysł, myślę co dalej z Bartkiem, co z nami. Boję się z nim związać głównie przez to, że mam taką niewyjaśnioną sytuację raz z chorobą dwa z pracą. Nie jestem sobą od czasu zaręczyn, strasznie się cofnęłam w rozwoju. Mam straszne kontakty z ludźmi, nie umiem ich nawiązywać i podtrzymywać, wszystko mnie stresuje, wszystkiego się boję, jest we mnie cały czas niepokój, a jednocześnie nie mam siły by działać, jedynie reaguję. Mam siłę jedynie na reakcję na wydarzenia działania w moim życiu a nie kreowanie życia.

karin   
cze 23 2020 21.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam po 9.00. Po śniadaniu poszłam się przejść. W międzyczanie czytałam rozmawiałam z rodzicami. Siedziałam chwilę na komputerze, dodawałam wpisy na bloga, oglądałam filmiki na YT. Koło 14 wyszłam ponownie bo zrobiło się pogodniej. Po 17 wybrałam się na przejażdżkę rowerem, ale złapała mnie burza, a dodatkowo spadł mi łańcuch w rowerze więc od połowy drogi szłam prowadząc rower. Dolało mnie dość mocno, ale nie przemokłam na szczęście. Wieczorem czytałam kolejną książkę Katarzyny Miller.

 

karin   
cze 21 2020 20.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 9.00 wyspana że hej. Po śniadaniu zabrałam się za pieczenie ciasta, tym razem padło na murzynka. Koło południa wybrałam się na rower, pojechałam w stronę dużego supermarketu na obwodnicy na ścieżkę rowerową. Było fantastycznie, super się jechało, niewielki ruch i pogoda bez deszczu. Gdy wróciłam zapadłam się w fotelu z kubkiem herbaty i ciastem. Wyszło boskie. Czytałam. Gdy trochę odpoczęłam wzięłam się za sprzątanie chomikowi akwarium, trwało to jakieś 5 minut ale zawsze po takim sprzataniu czuję się super. Nie wiem czym to do końca jest spowodowane. Mała rzecz a cieszy ogromnie. Chomik jest co prawda mniej zadowolony, ale dość szybko mu przechodzi. Potem wykorzystałam że miało nie padać wybrałam się do sklepu. Chciałam kupić herbatę bo mi się skończyła i ta w domu i ta w pracy, dodatkowo kupiłam jarzynki w puszce na spróbowanie. Okazały się strzałem w dziesiątkę już przy obiedzie. Popołudniu mama zapodała pomysł zeby przejechać się do Gródka nad Dunajscem. Było super, pospacerowaliśmy po moście i nad jeziorem, pooglądaliśmy Małpią Wyspę, powspominaliśmy i wróciliśmy do domu. Wieczorem robiłam to co zwykle, obejrzałam wiadomości i czytałam, posprawdzałam poczty na telefonie i FB. Bartek do mnie napisał popołudniu a potem jeszcze na FB... Zasnęłam szybko spałam dobrze.

karin