Archiwum 28 czerwca 2020


cze 28 2020 27.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 9.00, jak to zwykle w sobotę. Po śniadaniu zabrałam się za pieczenie ciasta, to już się zrobił taki zwyczaj mój weekendowy. Tym razem zrobiłam ciasto kruche z owocami i pianką, mama trochę mi pomagała, tzn nadzorowała moją pracę. Pierwszy raz robiłam to ciasto, ale nie miałam obaw ani jakichś wątpliwości. Cias.to wyszło całkiem niezłe, jedynie owoce miały mało smaku. Później trochę plątałam się po mieszkaniu czekając aż ciasto się upiecze. Trcohę sprzątałam w kuchni. Miałam ochotę wybrać się na spacer mimo upaału więc wyszłam koło 14. Udałam się w stronę jednej z biedronek uzytuowanych ok pół godziny drogi od domu. Kupiłam owoce i kukurydzę na którą miałam jakąś taką ochotę. Gdy wróciłam zjedliśmy obiad. Z Bartkiem byłam umówiona rzed 17.00 na wizytę u niego w domu. Trcohę się denerwowałam jak to wszystko wyjdzie, bo przez wirusa nie widzieliśmy się 4 miesiące. Wszystko przebiegło spokojnie, tata Bartka zapewnił nas o swoim wsparciu oraz o tym że mamy sobie układać życie po swojemu tak żeby nam było dobrze, bo to jest najważniejsze. To było bardzo miłe. Porozmawialiśmy posiedzieliśmy, a potem poszłam z Bartkiem do jego pokoju. Przeglądaliśmy tak po prostu oferty wynajmu mieszkań. Doszliśmy do wniosku że nie będzie z tym problemów. Na razie nie spieszymy się z niczym. Poznajemy dalej siebie. Bartek odwiózł mnie potem do domu. Dość długo nie mogłam zasnąć, na polu błyskało się i burze krążyły wokół miasta, było dość niespokojnie, choć cicho.

karin   
cze 28 2020 26.06.2020
Komentarze (0)

Dzień w pracy minął dość szybko mimo, że nic nie miałam do robienia. Przysłuchiwałam się rozmowom Daniela i Wojtka i czytałam różne artykuły na necie częściowo związane z pracą, a częściowo nie. W drodze powrotnej z pracy poszłam nad rzekę tym razem Kamienicę, posiedziałam trochę na ławce wsłuchując się w jej szum. Nadciągała burza ale jakoś nie miałam ochoty zbierać się do domu. Myślałam nad tym co powiem Bartkowi i nad podjęciem decyzji odnośnie naszego związku, w głowie miałam dziwną pustkę. Posiedziałam tak trochę i wróciłam do domu w sam raz przed burzą która rozszalała się w kilka minut. Z Bartkiem spotkałam się o 17, pojaśniało więc przeszliśmy się do lasu. Było bardzo spokojnie i ucieszyłam się gdy go zobaczyłam on jeszcze bardziej, co było bardzo widoczne. Szliśmy spacerkiem o rozmawialiśmy, powiedziałam mu o swoich obawach, on mi że powiedział rodzicom o moich corobach i oni to akceptują. Poczułam niewyobrażalną ulgę i spokój. Rozmawialiśmy o tym gdzie będziemy mieszkać po ślubie, ustaliliśmy że wynajmienmy mieszkanie przynajmniej na początku, a potem zobaczymy jak się nam będzie układać, jaką będziemy mieć sytuację w pracy itd. Wróciliśmy po dwóch godzinach, zrobiłam kolację, Bartek był bardzo mnie stęskniony, pragnął bliskości czułam to więc położyliśmy się tak jak zazwyczaj i przytulaliśmy. Czuliśmy się trochę jak na początku naszego związku. Tak nam minął wieczór.

karin   
cze 28 2020 25.06.2020
Komentarze (0)

Poranek minał tak jak zwykle, w pracy pisałam rekomendację i robiłam wysyłkę mailingową, w sumie niewiele się działo. Wróciłam trochę wcześniej, bawiłam się z Kamilkiem, który tego dnia był u nas, akurat tego dnia miał zakończenie przedszkola. Spędziliśmy miło popołudnie. Po obiedzie przyjechał Daniel, chwilę posiedzieliśmy. Miałam ochotę na spacer, albo jazdę rowerem ale padało więc zostałam w domu. Wieczorem dzwonił Bartek, ustaliliśmy spotkanie na piątek popołudniu. Potem czytałam i trochę oglądałam telewizję.

karin   
cze 28 2020 24.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30, na 9.00 poszłam do pracy. Popołudniu miałam wizytę u psychoterapeutki, to już trzecia. Przyszłam punktualnie na 17.00. Te rozmowy uświadamiają mi wiele, sprawiają że zaczynam rozumieć siebie bardziej i dzięki temu czuję się z sobą bezpieczniej. Zależy mi na tym by podnieść moje poczucie własnej wartości, pewność siebie, by swobodnie rozmawiać z ludźmi, nie uciekać od nich nie wstydzić się. Zdecyduję się na terapię, ona potrwa trochę ale prawda jest taka że już dawno temu powinnam ją przejść. Wracałam spacerkiem, w drodze powrotnej wstąpiłam do sklepu, chciałam kupić coś po to by zapłacić przez kasę samoobsługową. Tak mi się spodobała ta forma płatności. Wieczorem robiłam to co zwykle czyli obejrzałam wiadomości i poczytałam.

karin   
cze 28 2020 23.06.2020
Komentarze (0)

Poranek był taki jak zwykle. Poszłam do pracy. Tego dnia od godziny 11 do 15 były ze mną dzieci, bo Daniel przyprowadził je do pracy. Zajmowałam się nimi, a tak naprawdę pilnowałam żeby sobie krzywdy nie zrobiły i żeby za bardzo nie bzikowały, co się do końca nie udało. Wróciłam do domu strasznie zmęczona, ledwie przyszłam przyjechał Daniel z Kamilkiem, bo chciał Tacie złożyć życzenia. Ja sama zapomniałam o prezencie z tego zmęczenia zapewne. Gdy pojechali wybrałam się do galerii i kupiłam tacie drobiazgi z kosmetyków. Kasowałam prodyukty przy kasie samoobsługowej, nauczyłam się ją obsługiwać mimo że potrzebowałam na chwilę pomoc pracownika bo dostałam jakiegoś zawiasa i nie mogłam skasować produktów. Na szczęście zawias mi minął i wszystko dobrze się skończyło. Wieczorem czytałam, oglądałam wiadomości.

 

karin