Komentarze (0)
Wstałam o 7.30. Na 9.00 poszłam do pracy, nic nie robiłam poza czytaniem stronek, bo nie miałam nic do robienia. Przesiedziałam do 13 kiedy to okazało się że nikt już nie przyjdzie do pracy. Po powrocie do domu zajmowałam się Olą, bo ten dzień spędzała u nas. Popołudniu po obiedzie zajęłyśmy się robieniem zaproszeń na piknik, pomagałam je napisać Oli bo było ich bardzo dużo. Daniel przyjechał po nią koło 18stej. Koło 19 dzwonił Bartek, wogóle pisał też rano i do południa. Rozmawiałam z nim chwilę, ale po 10 minutach zakończyłam rozmowę. Wieczorem czytałam ale niewiele zapamiętałam z tego co czytam, wogóle niewiele zapamiętuję z tego co czytuję ostatnio. Mam rozbiegany umysł, myślę co dalej z Bartkiem, co z nami. Boję się z nim związać głównie przez to, że mam taką niewyjaśnioną sytuację raz z chorobą dwa z pracą. Nie jestem sobą od czasu zaręczyn, strasznie się cofnęłam w rozwoju. Mam straszne kontakty z ludźmi, nie umiem ich nawiązywać i podtrzymywać, wszystko mnie stresuje, wszystkiego się boję, jest we mnie cały czas niepokój, a jednocześnie nie mam siły by działać, jedynie reaguję. Mam siłę jedynie na reakcję na wydarzenia działania w moim życiu a nie kreowanie życia.