Archiwum marzec 2020, strona 4


mar 12 2020 10.03.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. W pracy tego dnia dzwoniłam i mailowałam - ustalałam szczegóły dotyczące wykładów, pracowałam też trochę na platformie. Dzień szybko minał do 13. Wyszłam wcześniej bo miałam wszystko na ten dzień zrobione. Poszłam do Starostwa Powiatowego i potwierdziłam swój profil zaufany. Szybko mi poszło. Wracałam spacerkiem do domu. Gdy przyszłam Ola już była. Rozmawiałyśmy sobie a potem już wspólnie z Kamilkiem zjedliśmy obiad. Popołudnio bawiliśmy się m.in z chomikiem. Późnym popołudniem gdy już pojechali z Danielem, miałam czas dla siebie. Czytałam, pisałam na blogu, a wieczorem rozmawiałam z Matin na FB. Głównie o koronawirusie. Poszłam spać po 22.00.

 

karin   
mar 10 2020 09.03.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Na 9.30 miałam kolejną wizytę lekarską Zusowską. Gdy przyjechałam z tatą i weszłam do gabinetu okazało się, że zapomniałam portfela a tym samym dowodu osobistego, mogłam zostać przyjęta dopiero po 2 godzinach. Wróciliśmy do domu coś zjedliśmy i pojechaliśmy z powrotem. Rozmowa przebiegała spokojnie, lekarz wydawał się bardzo życzliwy, a co do decyzji to dopiero za około 2 tygodnie. Jakoś niczego się nie spodziewam, w sumie jakby nie było to pracuję, a że wygląda to średnio ciekaie - ta moja praca - to już inna sprawa. Staram się na tyle na ile mogę, choć momentami mi się wydaje że wciąż za mało, ale też nie mam za bardzo pola do wykazania się, choć ostatnio Wojtek przekazał mi organizację wykładów w 10 UTW. Do pracy poszłam po wizycie czyli w południe, siedziałam do 15, cały czas miałam coś do zrobienia. W drodze do domu wstapiłam do biblioteki i pożyczyłam książkę o minimaliźmie jakiejś amerykańskiej pisarki. Popołudnie spędziłam z dzieciakami, zjedliśmy wspólnie obiad, a potem się bawiliśmy. Daniel przyjechał dość wcześnie i zatrzymał się na trochę nawet, pojechali koło 17. Popołudniu rozmawiałam z Bartkiem, biegałam, pisałam maile i zrobiłam przelew na ubezpieczenie, wieczorem sięgnęłam po książkę. Zaczytałam się i poszłam spać dopiero przed 23. Popołudniu bardzo dobrze się czułam, miałam jakiś wyjątkowo dobry dzień mimo porannego stresu.

karin   
mar 09 2020 08.p3.2020
Komentarze (0)

Wstałam przed 9.00. Zjadłam śniadanie, to już kolejny dzień kiedy jem kaszkę manną z masłem i cukrem. Uwielbiam ją! Nie mogę się jej oprzeć rano, na razie nie zamierzam zmieniać mojego porannego menu. Jakoś średnio się czułam tego dnia, nie mogłam sobie znaleźć miejsca już od rana. Dodałam trzy ogłoszenia na stronę sądeczaka dotyczące chęci sprzedania regału , komody i stołu do masażu, myślę że dojrzałam już do tej decyzji o pożegnaniu się z tymi rzeczami. Jeśli kiedykolwiek wrócę do masażu to do masażu stóp i twarzy, tylko i wyłącznie. Klasyczny mogę zrobić np. Bartkowi jeśli będzie miał kiedyś ochotę. Potem czytałam trochę o minimaliźmie, obejrzałam też filmik o refleksoterapii dzieci - maluszków z Wandą Bratko - moją guru sprzed kilku miesięcy. Przypomniałam sobie to i owo z okresu kiedy byłam zakręcona na punkcie refleksoterapii. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze do tego wrócę... kto wie, trzeba mieć nadzieję. Jeśli to było tym czymś czym powinnam się zająć to to wróci do mnie. Tak czuję. A jeśli to nie będzie to to odejdzie spokojnie. Na razie wróciło moje "zakręcenie" na punkie minimalizmu, był to jeden z tematów jakim interesowałam się kilka lat temu, jak widać odżywa we mnie. Filmiki na ten temat mnie uspokajają. Na 12.30 czyli tak jak zazwyczaj poszłam z mamą do kościoła. Gdy wróciłyśmy zjadłyśmy obiad. Potem miałam jeszcze godzinkę na filmiki o minimaliźmie. Daniel z dzieciakami przyszedł tuż przed 15. Na 16.30 zjawił się Bartek, tego popołudnio-wieczoru mieliśmy się wybrać na koncert do Miejskiego Ośrodka Kultury, tym razem to ja zapraszałam Bartka. Spektakl połączony z koncertem bardzo nam się podobał. Przy wejściu dostałam żółtego tulipanka od prezydenta miasta, bo akurat on je dzisiaj rozdawał w MOKu. To był bardzo udany wieczór, gdy wróciliśmy do mnie, zjedliśmy kolację i plotkowaliśmy. Czas do 22 szybko minął i Bartek musiał już iść. Szybko zasnęłam.

karin   
mar 08 2020 06.03.2020
Komentarze (0)

Wstałam tuż przed 9.00. Po śniadaniu zażyłam nowy lek - połowę dawki żeby sprawdzić jak będzie działał i czy nie mam uczulenia na składniki. Dostałam też od Taty piękny bukiet róż z okazju Dnia Kobiet. Potem zabrałam się za pieczenie. Tym razem zrobiłam murzynka, mama w tym czasie robiła gołąbki. Kiedy upiekło się ciasto mama włożyła do pieca gołąbki. Posprzątałamm pomyłam podłogi i po 12.00 wyszłam się przejść. Obrałam kierunek Lidl. Wzięłam nową gazetkę i wróciłam spacerkiem. Po powrocie zabrałam się za przeglądanie różnych notatek, dokumentów, w tym czasie rodziców nie było bo poszli na cmentarz. Powyżucałam całą stertę niepotrzebnych papierów, wybrałam tez 2 książki, które zaniosę bo biblioteki lub do Pana Maćka żeby włączył je do zbioru biblioteki, przynajmniej tak mogę się przysłużyć światu. Kilka książek ode mnie już trafiło do niej. Koło 16 oglądałam filmiki o minimaliźmie po angielsku, lubię je oglądać i przy okazji powtarzać język. O 17 przyszedł Bartek. Tego dnia jakoś dziwnie nam się rozmawiało, Bartek nic nie mówi od siebie poza komplementami na mój temat. Obejrzeliśmy za to film bardzo wciągający, najdziwniejszy film jaki kiedykolwiek oglądałam poza Incepcją. Poszłam spać o 22.30.

karin   
mar 06 2020 05.03.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7..00. W pracy tego dnia miałam bardzo dużo zadań. Wojtek przekazał mi mały projekt z Herbapolem na realizację kilku szkoleń w różnych UTW na terenie Polski. Miałam do wykonania kilka telefonów i do napisania kilka maili w sprawach związanych z organizacją właśnie. Cały dzień minął tak szybko że nawet nie wiem kiedy, cały czas byłam czymś zajęta. Byłam bardzo zadowolona z tego. Popołudniu gdy już wróciłam do domu zjadłam obiad wspólnie z rodzicami i zaraz po nim wybrałam się do biedronki na małe sprawunki. Kupiłam to co zwykle czyli mleko sojowe, szpinak w listkach baby i paczkę orzechów. Niewiele kupuję, tyle żeby mieć na śniadania i kolację oraz dodatkowe jedzenie do pracy w formie owoców głównie. Obiady jem w dumu, czasem korzystam też z sera lub szynki. Po powrocie miałam wieczór dla siebie. Robiłam to co zwykle. Bartek zadzwonił o 19, bo potem zwykle ćwiczy. Dość późno ćwiczyłam tego dnia bo dopiero po 21.00. Poszłam spać po 22.00.

karin