Archiwum 10 marca 2020


mar 10 2020 09.03.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Na 9.30 miałam kolejną wizytę lekarską Zusowską. Gdy przyjechałam z tatą i weszłam do gabinetu okazało się, że zapomniałam portfela a tym samym dowodu osobistego, mogłam zostać przyjęta dopiero po 2 godzinach. Wróciliśmy do domu coś zjedliśmy i pojechaliśmy z powrotem. Rozmowa przebiegała spokojnie, lekarz wydawał się bardzo życzliwy, a co do decyzji to dopiero za około 2 tygodnie. Jakoś niczego się nie spodziewam, w sumie jakby nie było to pracuję, a że wygląda to średnio ciekaie - ta moja praca - to już inna sprawa. Staram się na tyle na ile mogę, choć momentami mi się wydaje że wciąż za mało, ale też nie mam za bardzo pola do wykazania się, choć ostatnio Wojtek przekazał mi organizację wykładów w 10 UTW. Do pracy poszłam po wizycie czyli w południe, siedziałam do 15, cały czas miałam coś do zrobienia. W drodze do domu wstapiłam do biblioteki i pożyczyłam książkę o minimaliźmie jakiejś amerykańskiej pisarki. Popołudnie spędziłam z dzieciakami, zjedliśmy wspólnie obiad, a potem się bawiliśmy. Daniel przyjechał dość wcześnie i zatrzymał się na trochę nawet, pojechali koło 17. Popołudniu rozmawiałam z Bartkiem, biegałam, pisałam maile i zrobiłam przelew na ubezpieczenie, wieczorem sięgnęłam po książkę. Zaczytałam się i poszłam spać dopiero przed 23. Popołudniu bardzo dobrze się czułam, miałam jakiś wyjątkowo dobry dzień mimo porannego stresu.

karin