Komentarze (0)
Wstałam o 7.30. Tym razem nie poszłam na spacer, kolana bolą i mam niewielkie ograniczenie ruchu. Poza tym przed 8.00 przyjechała do nas Ola. Zjadłyśmy wspólnie śniadanko a potem Ola rozwiązywała różne zadania, czytała, pisała, liczyła, a ja jej towarzyszyłam w tym wszystkim. O 10.30 rodzice wybrali się do Galerii, a Ola pojechała z nimi bo bardzo chciała. W tym czasie gdy ich nie było czytałam książkę. Po ich powrocie w południe dalej czytałyśmy i rozwiązywałyśmy zagadki. O 13 zjedliśmy zupę, a potem wyszłam do lekarza rodzinnego po skierowanie na prześwietlenie kolana i na badania krwi. Okazało się u lekarza że muszę wziąć zastrzyk przeciwtężcowy, bo rany na kolanach są głębokie i mogłoby dojść do zakażenia. Udałam się prosto do apteki, ale okazało się, że nie miałam wystarczająco pieniędzy bo miałam do wykupienia jeszcze inne leki. Wróciłam więc do domu po pieniądze i dopiero wróciłam do apteki, a potem od razu poszłam na szczepienie. Wszystko szybko poszło, zdążyłam wrócić na obiad. Po nim pojechałam z tatą na prześwietlenie, ale na SORze był straszny tłum, po korytarzach kręciło się masę ratowników medycznych i poszkodowanych więc wróciliśmy do domu, bo uznaliśmy że nie ma sensu czekać i wrócimy następnego dnia rano. Gdy wróciliśmy akurat przyjechał Daniel po Olę, chwilę się zatrzymał, pogadaliśmy trochę, Daniel opowiadał i bardzo się przy tym zdenerwował, o sytuacji u niego w pracy, która została nawet opisana w gazecie. Bardzo nieciekawa sytuacja konfliktowa między paroma osobami. Jak się wygadał to się trochę uspokoił, przyznaliśmy mu rację we wszystkim o czym mówił. Gdy pojechali usiadłam przed komputerem, zrobiłam wpis na bloga, posprawdzałam jeszcze net, a potem obejrzałam wiadomości. Zadzwoniłam do Bartka wcześniej bo byłam umówiona na rozmowę z koleżanką na 20. Rozmawiałyśmy prawie 2 godzinki, bo miałyśmy prawie 2 miesięczną przerwę. Cieszę się, że mam kontakt z nią choć był czas że nam się przerwał. Położyłam się przed 23.