Najnowsze wpisy, strona 27


maj 02 2020 01.05.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7. Medytowałam, spacerowałam. Po śniadaniu zmieniłam sobie pościel na lekką i cienką. Dopołudnia padało więc nie wychodziłam na balkon poza tym że wieszałam pranie. Dzwoniła Ola, rozmawiałam z nią chwilę. Koło południa złożyliśmy Mamie życzenia urodzinowe, dałam jej prezencik, drobiazg... Potem zjadłam i zabrałam się za książkę "Magia sprzątania", której nie czytałam kilka lat. Tak mnie wciągneła, że czytałam do wieczora, z przerwą na bieganie, obiad i telefony od Bartka. Umówiliśmy się na następny dzień na spacer, bo tata nie zgodził się na to żeby przychodził do mnie z uwagi na koronawirusa. Trochę myślałam nad tym co by było gdyby wirusa nie było, bo mielismy z Bartkiem zaplanowany wyjazd do Zakopanego na 3 dni... Tymczasem siedzimy w domach i nawet nie możemy normalnie się odwiedzać. No ale jakoś to trzeba wytrzymać. Gdyby tylko nie nachodziły mnie te wszystkie negatywne myśli, to byłoby dobrze...

Ostatne kwiaty na storczyku, mimo to pięknie się prezentują w strefie rodziny.

 

karin   
maj 01 2020 30.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.00, medytowałam, byłam na spacerze. Do południa rozmawiałam z Bartkiem i z Olą, zaśpiewałam jej Sto lat, bo miała urodziny. Potem posprzątałam - umyłam podłogi w całym mieszkaniu. Po 13 wyszłam do sklepu kupić mamie drobiazg na urodziny następnego dnia. Wróciłam okrężną drogą, specjalnie żeby się przejść, po ulicach, którymi dawno nie chodziłam. Ogólnie nic się nie zmieniło. Po południu na chwilę przyszedł Daniel z tortem od Oli i ciasteczkami. Zabrał prezenty dla Oli, które w tym roku były w formie pieniążków z racji pozamykanych sklepów. Rozmawiałam też z Bartkiem. Rozliczyłam się z rodzicami, którym pożyczyłam kartę do bankomatu i którą płacili od miesiąca za większość zakupów. Wieczorkiem trochę czytałam, ale nie za wiele.

Prezent dla Mamy z okazji 72 urodzin.

karin   
kwi 30 2020 29.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7. Do południa dzień wyglądał tak jak zwykle. Koło 13 wyszłam do sklepu, po raz pierwszy od miesiąca (mniej więcej). Kupiłam przede wszystkim herbaty, trochę owoców i cisteczka petitki. W drodze powrotnej trochę mnie pokropiło bo zaczynało padać. Do wieczora pogoda się popsuła i popadywało co jakiś czas raz mocniej raz słabiej. Popołudnie również minęło podobnie jak zwykle, z tym że zadzwoniłam do Roki, formy zatrudniającej osoby niepełnosprawne. Zostawiłam swoje namiary i mają się odzywać jeśli pojawi się jakaś oferta, bo jak na razie to nie ma żadnej. Wywiesiłam też moją kolekcję magnesów. Na razie jest bardzo mała, ale będzie systematycznie rosnąć, w miarę jak będziemy z Bartkiem odwiedzać kolejne miejsca. Wieczorem czytałam jak zwykle. Tej nocy po raz pierwszy w tym roku spałam przy otwartym oknie.

Początek kolekcji magnesów.

karin   
kwi 29 2020 28.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7. Pół godziny medytowałam, potem poszłam na spacer. Zjadłam śniadanie, zalogowałam się, dodałam wpis na bloga, potem się opalałam z książką. Rozmawiałam z Bartkiem, Olą i Danielem któremu złożyłam życzenia urodzinowe. Koło południa zjadłam, potem oglądałam filmiki na YT, 20 minut biegałam na orbitreku. Popołudniu zjedliśmy obiad, a przed 17 wyszłam na wizytę u lekarza psychiatry. Dostałam receptę na leki, z którą poszłam od razu do apteki. Apteka teraz w dobie pandemii wyglądała jak miejsce remontu, wszędzie folia poprzyczepiana taśmami izolacyjnymi. Od okienka stoi taśma której nie można przekroczyć, żeby podać receptę lub wziąć leki musisz się wychylić zza niej. U lekarza odległość 3 metry, Podchodzisz do biurko tylko po receptę i żeby zapłacić. Wracałam powoli do domu, trasą którą nie szłam 2 miesiące czyli od ostatniej wizyty. Poczułam powiew nowości i wolności. Ruch zrobił się znacznie większy szczególnie rowerowy. Więcej ludzi tez chodzi, spaceruje. Wszystko zdaje się wracać powoli do nowej normalności. Wieczorem czytałam. Poszłam spać po 21, czy żby to był efekt wcześniejszego wstawania?

Jeden z moich kwiatuszków w sektorze rodziny.

karin   
kwi 28 2020 27.04.2020
Komentarze (0)

Dziś był pierwszy dzień nowych porannych nawyków - Morning Routine. Wstałam o 7. Przez pół godziny medytowałam, a przynajmniej starałam się medytować. Wsłuchiwałam się w śpiew ptaków, oddech, ale myśli oczywiście napływały falami. Potem wyszłam na spacer nad rzekę. Idąc powtarzałam sobie afirmacje: Kocham Cię, Z każdym dniem czuję się lepiej i Nieskończona Inteligencjo podświadomości objaw mi właściwe miejsce w życiu. Gdy wróciłam posprzątałam i zjadłam śniadanie. Potem zalogowałam się na strony, zrobiłam jedno małe zadanie, a następnie poszłam posiedzieć na balkonie z książką. Zaczęłam nową książkę pt. 21 portretów, czyli jak żyć tu i teraz.W południe zjadłam słodki posiłek, a potem wyszłam na dłuższy bo już godzinny spacer. Po powrocie siedziałam na kompie, dodałam wpis na bloga, obejrzałam jakiś filmik, a potem biegałam. Po obiedzie znów oglądałam filmiki. Trafiłam na nowy z dr Jaśkowiakiem oraz na kanał Pepsi Eliot, której bloga dawniej często czytałam. Wieczorem rozmawiałam z Olą Bartkiem (już się lepiej czuł) i czytałam.

Mój kalendarz Morning Routine, na którym zaznaczam kiedy zrobiłam zaplanowane działania a kiedy nie.

Dzięki temu zwiększam swoją motywację żeby je realizować.

karin