Komentarze (0)
Wstałam o 7. Do południa dzień wyglądał tak jak zwykle. Koło 13 wyszłam do sklepu, po raz pierwszy od miesiąca (mniej więcej). Kupiłam przede wszystkim herbaty, trochę owoców i cisteczka petitki. W drodze powrotnej trochę mnie pokropiło bo zaczynało padać. Do wieczora pogoda się popsuła i popadywało co jakiś czas raz mocniej raz słabiej. Popołudnie również minęło podobnie jak zwykle, z tym że zadzwoniłam do Roki, formy zatrudniającej osoby niepełnosprawne. Zostawiłam swoje namiary i mają się odzywać jeśli pojawi się jakaś oferta, bo jak na razie to nie ma żadnej. Wywiesiłam też moją kolekcję magnesów. Na razie jest bardzo mała, ale będzie systematycznie rosnąć, w miarę jak będziemy z Bartkiem odwiedzać kolejne miejsca. Wieczorem czytałam jak zwykle. Tej nocy po raz pierwszy w tym roku spałam przy otwartym oknie.
Początek kolekcji magnesów.