28.04.2020
Komentarze: 0
Wstałam o 7. Pół godziny medytowałam, potem poszłam na spacer. Zjadłam śniadanie, zalogowałam się, dodałam wpis na bloga, potem się opalałam z książką. Rozmawiałam z Bartkiem, Olą i Danielem któremu złożyłam życzenia urodzinowe. Koło południa zjadłam, potem oglądałam filmiki na YT, 20 minut biegałam na orbitreku. Popołudniu zjedliśmy obiad, a przed 17 wyszłam na wizytę u lekarza psychiatry. Dostałam receptę na leki, z którą poszłam od razu do apteki. Apteka teraz w dobie pandemii wyglądała jak miejsce remontu, wszędzie folia poprzyczepiana taśmami izolacyjnymi. Od okienka stoi taśma której nie można przekroczyć, żeby podać receptę lub wziąć leki musisz się wychylić zza niej. U lekarza odległość 3 metry, Podchodzisz do biurko tylko po receptę i żeby zapłacić. Wracałam powoli do domu, trasą którą nie szłam 2 miesiące czyli od ostatniej wizyty. Poczułam powiew nowości i wolności. Ruch zrobił się znacznie większy szczególnie rowerowy. Więcej ludzi tez chodzi, spaceruje. Wszystko zdaje się wracać powoli do nowej normalności. Wieczorem czytałam. Poszłam spać po 21, czy żby to był efekt wcześniejszego wstawania?
Jeden z moich kwiatuszków w sektorze rodziny.
Dodaj komentarz