Archiwum kwiecień 2020, strona 3


kwi 15 2020 14.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30!!! Udało się!!! Nawet nie miałam większych problemów. Umyłam włosy i trochę się poplątałam. Przed 9.00 zjadłam śniadanie z mamą. Miałam ochotę wyjść na balkon posiedzieć na nim, ale zaczał padać... śnieg, więc pobiegałam sobie na orbitreku. Potem posiedziałam na kompie pologowałam się do wszystkich poczt związanych z pracą, wrzyciłam wpis na bloga, rozmawiałam też z Bartkiem, który zadzwonił w porzerwie z pracy. Koło 12 zaczęłam przeglądać szafę. Jak się okazało było w niej kilka rzeczy których mogłam, a nawet powinnam się pozbyć. Łącznie do mojego "pudła za trzy miesiące" wywędrowało 9 ubrań: 3 pary spodni (jedne dziurawe, jedne za duże, jedne w których nie chodziłam 1,5 miesiąca, sweter, 3 bluzki - bluzka z krótkim rękawem i długim, za duża sukienka i prześwitujące getry. W szafie zrobiło się trochę luźniej. Do wyrzucenia w następnej kolejności mam biustonosz, który jest już zniszczony. Jest to pierwszy i jeyny poza butami zakup jaki będę chciała dokonać po epidemii. Gdy skończyłam sprzątać zadzwoniła Ola, rozmawiałyśmy jak zwykle około 20 minut. Zapaliłam kadzidełko oczyszczające z białej szałwi. Bardzo je lubię. Potem siedziałam i czytałam książkę. Koło 15 znowu zadzwonił Bartek z kolejnej przerwy. Później zjedliśmy obiad, posprzątałam po nim i zasiadłam do YT na kanał VTV. Obejrzałam kilka filmików do godziny 20. Niespodziewanie zadzwonił Bartek, jakiś taki stęskniony. Pierwszy raz mu się zdarzyło dzwonić do mnie 3 razy w ciągu dnia. Miałam zamiar czytać wieczorem, ale ochota mi odeszła. Posiedziałam przed telewizorem chwilę i porozwiązywałam krzyżówki. Wcześnie poszłam się myć, a potem spać.

Kadzidełka, warto je zapalić szczególnie po sprzątaniu związanym z wyrzucaniem rzeczy.

karin   
kwi 14 2020 13.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam po 8. Około 9 zasiedliśmy wspólnie do świątecznego stołu. O 11 obejrzałam z mamą mszę z Jasnej Góry transmitowaną w telewizji. Po południu oglądałam filmiki o minimaliźmie Happy Zen Habits - bardzo je lubię bo je całkiem dobrze rozumiem mimo że są po angielsku, są też ciekawie zrobione. Potem wpadłam sama nie wiem skąd mi się ten pomysł wziął, ale założyłam sobie kanał na YT. Nagrałam mały filmik telefonem i wrzuciłam na stronę. Udało mi się to dopiero za kolejnym razem, trochę czasu mi zajęło zanim zorientowałam się jak to zrobić dobrze. Tak więc mam juz swój kanał który nazywa się Willa Ludka, tak jak strona mojego bloga. Nie mam więcej pomysłów, po prostu na razie kanał sobie będzie, nie wiem czy będę z nim coś więcej robiła. Na razie myślałam o wrzucaniu krótkich filmów z naturą w roli głównej. Poniżej załączam mój pierwszy filmik. Założyłam też mój zeszyt do rozmów z samą sobą, jako pewną formę terapii pomagającej mi uporać się z negatywnymi myślami i scenariuszami w głowie.

Piękna prawda?

karin   
kwi 13 2020 12.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam po 8.00. Przed 9.00 rozpoczęliśmy Wielkanocne Śniadanie. Tego dnia miałam wyjątkowo nieciekawy nastrój. Zauważyłam, że zazwyczaj w święta mam jakieś zjazdy emocjonalne. Nie wiem z czym to jest związane szczerze mówiąc. Dzień bardzo się dłużył, a ja nie mogłam sobie jakoś znaleźć miejsca. Nie mogłam się na niczym skupić, jedynie na moich negatywnych myślach i smutku wypełniającego mnie po brzeg. Biegałam 2 razy, bo nie wychodziłam nigdzie na spacer. Rozmawiałam telefonicznie z Olą i Bartkiem. Dostałam też kilka smsów z życzeniami. Popołudniu poczułam się trochę lepiej i myśli ustąpiły może dlatego, że zażyłam magnez.Wieczorem czytałam książkę Rodzinna karuzela, którą dostałam w 2006 roku od brata na urodziny. To bardzo trudna książka, czytałam ją tyle lat temu. Zadzisiające że interesowałam się takimi tematami trudnymi już wtedy, bo to psychologiczna pozycja.

Przypomniałam sobie o pewnej metodzie na pokonywanie problemów. Pisanie w dzienniczku. Chyba sobie założę taki zeszyt w którym będę pisać ile razy najdą mnie wyjątkowo złe myśli. Można pisać w formie rozmów z samym sobą. Stajemy się tym samym dla siebie terapeutą. Podobno ta metoda bardzo dobrze się sprawdza w niektórych przypadkach. Prowadzę taki niby pamiętnik na komputerze i czasem w nim piszę jak mi źle, ale też jak mi dobrze, takie moje refleksje od czasu wakacji, chyba lipca. Ale to jeszcze nie to samo, bo w tej metodzie ważne jest aby pisać własnoręcznie. Muszę poszukać jakiegoś zeszytu, bo w supermarkecie takiego raczej nie znajdę...

 

 

karin   
kwi 12 2020 11.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam około 8.00. Zjadłam śniadanie, posprzątałam. Posiedziałam chwilę na balkonie czytając i opalając się. W południe zaczęłam sprzątać - myś podłogi. W tym roku niestety nie było święcenia pokarmów. Popołudniu robiłam to co zazwyczaj, trochę siedziałam przy komputerze, biegałam, czytałam, rozwiązywałam krzyżówki. Bartek zadzwonił przed 17. Wieczorem obejrzałam z mamą film Paterson, który bardzo chciałam obejrzeć. Podobał mi się bardzo, był w stylu minimalistycznym. Główny bohater przypominał mi trochę Bartka, tak mi się jakoś skojarzyło...

Początek mojego bardzo długiego bluszczyku.

karin   
kwi 11 2020 10.04.2020
Komentarze (0)

Rano wyszłam na krótki spacer nad rzekę, potem zjadłam śniadanie. Dopołudnia mama piekła sernik i babkę drożdżową, a w południe ja upiekłam babkę piaskową. Trochę nam zeszło w kuchni, bo jeszcze trzeba było posprzątać. Popołudniu dzwonił Bartek, a o 17.30 wysłuchałam w telewizji Drogi Krzyżowej a następnie "mszy". Wieczorem słuchałam wiadomości i czytałam.

Dostałam od Taty piękne kwiaty żółte tulipanki i czekoladowego zajączka, a od mamy mini stroiczek na święta.

Wesołego Alleluja!

karin