Najnowsze wpisy, strona 58


lis 29 2019 28.11.2019
Komentarze (0)

Wstałam o 8.00. Aż do 10 początek dnia wyglądał tak samo jak przez ostatnie kilka dni. Po 10.00 siedziałam na necie, sprawdzałam oferty pracy, FB, na którym odkryłam jeden komentarz do postu dotyczącego polecanej książki, dostałam tez kilka lików. Cieszy mnie, że ruch na FB jest teraz większy. Myślę o dalszym powiększaniu liczby znajomych. Koło południa wróciła mama. Porozmawiałyśmy trochę. Potem przez ponad dwie godziny czytałam książkę o Wisłockiej z małą przerwą na zjedzenie zupy. Koło 15 wyszłam do biblioteki, a po niej udałam się na zabieg krio. Udało mi się pożyczyć książkę mojej ulubionej pisarki Jodi Picoult pt. Iskra światła. Nie mogę się doczekać jak zacznę ją czytać. Na zabiegu było tak jak poprzednio z tym, że nie miałam jakiejś weny do prowadzenie rozmów z ludźmi, byłam jakaś osowiała, spowodowane to było w moim odczuciu tym, że tego popołudnia zmieniałam leki hormonalne. Wróciłam tuż przez 18-stą, a z Bartkiem byłam umówiona na 18. Przyszedł punktualnie. Spędziliśmy miło wieczór, tylko ostatnia godzina poświęcona była przyluteniom, niewiele rozmawialiśmy, oboje byliśmy trochę zmęczeni. Umówiliśmy się na sobotę, tym razem spotkanie będzie miało charakter rodzinny - andrzejki. Trochę się denerwuję bo mam poznać kolejną nową osobę z rodziny. Poszłam spać sporo po 22.00.

Obraz kropekk_pl z Pixabay

karin   
lis 28 2019 27.11.2019
Komentarze (0)

Wstałam o 8.00, potem wyszłam na spacer, po powrocie zjadłam śniadanie, posprzątałam, zrobiłam wpis na bloga, zadzwonił Bartek. Po rozmowie powiesiłam pranie i umyłam podłogi jak co środę. Potem sprawdzałam oferty pracy, przeglądałam net. Trafiłam na ogłoszenie dotyczące wypełniania ankiet, wysłałam maila po dodatkowe informacje, wszystko poczytałam, zastanawiałam się czy nie zacząć działać w ten sposób, ale rozmyśliłam się. Posłychałam na YT filmik Langusty na Palmie, takiego zakonnika. Ok 13 zjadłam sobie kanapki, taki mini obiad, akurat wróciła mama, porozmawiałyśmy trochę. Wróciłam przed net. Przejrzałam inne oferty i znalazłam jedną dot. stażu, od razu zadzwoniłam aby uzyskać dodatkowe szczegóły, ale stanowisko wymagało wykształcenia ekonomicznego, bo związane było z fakturowaniem i rozliczaniem, otrzymałam też maila z propozycją udziału w projekcie, ale niestety nie spełniałam kryteriów przyjecia, więc tylko odpisałam z podziękowaniem. Potem czytałam, zaczęłam nową książkę pt. Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było. Wciągneła mnie choć od bardzo dawna nie czytałam takiej literatury. Chwile pobawiłam się z chomikiem, a przed 16 wyszłam na zabieg krio. Po powrocie odgrzałam sobie obiad, posiedziałam z mamą porozmawiałyśmy o zbliżających się andrzejkach na które dostałam zagroszenie od rodziców Bartka. Całkiem wieczorem uciadłam na net, przejrzałam FB, dostałam kolejne potwierdzenia znajomości, mam już 62 znajomych, a zaczynałam kilka dni temu z liczbą 22, bardzo mnie cieszy ta zmiana. Obejrzałam filmik z Amy Young po angielsku, uwielbiam ekspresywny sposób mówienia tej dziewczyny. Koło 20 zadzwonił Bartek, rozmawialiśmy o andrzejkach. Resztę wieczoru spędziłam na czytaniu książki o Wisłockiej, batrdzo mnie wciągnęła. Położyłam się o 22.30.

 

 

Obraz Dariusz Sankowski z Pixabay

karin   
lis 27 2019 26.11.2019
Komentarze (0)

Wstałam po 8.00. Od razu po ubraniu się wyruszyłam na spacer, po powrocie posprzątałam i usiadłam do bloga codziennik, gdy kończyłam pisać zadzwonił Bartek. Potem siedziałam na necie przeglądałam różne stronki, obejrzałam filmik Specbabki, Beaty Pawlikowskiej. Blisko południa wróciła mama, wkrótce razem z nią przygotowywałam mięso do obiadu, sprzątałam też w kuchni. Po 13 przyjechał dziadek z Olą. Tym razem nie miała też zadania więc tylko bawiłyśmy się. Ogólnie rzecz biorąc nie czułam się zbyt dobrze, miałam znowu te stany takiej bierności połączonej z odczuciem że wszystko się dzieje "za szybą". Ten stan nieco poprawił się popołudniu gdy poszłam na zabieg krio. Po powrocie czułam się trochę lepiej. Na 18 przyszedł Bartek. Jest taki kochany i czuły. Przesiedzieliśmy przytuleni do wieczora, niewiele rozmawialiśmy, porozumiewamy się bez słów często. Oboje mamy jakieś niedobory dotykowe bo bardzo lubimy się przytulać, jak takie 2 misiaczki. Jego obecność daje mi spokój i wycisza. Położyłam się po 22.00.

Obraz Ian Lindsay z Pixabay

karin   
lis 26 2019 25.11.2019
Komentarze (0)

Wstałam po 6.00. Z samego rana jeszcze przed 7 pojechałam z rodzicami do Lidla. Miałam zamiar kupić sobie buty, bo te które miałam popękały. I udało się kupić 2 pary! Wracałam na nogach, przy okazji wstąpiłam do sklepu i kupiłam grejfruty bo mi akurat wpadły w oko, a potrzebowałam rozmienić pieniądze. Po powrocie zjadłam śniadanie, porozmawiałam z rodzicami, z Bartkiem, który zadzwonił tak jak zwykle w czasie przerwy na pierwszej zmianie. Potem posiedziałam na necie. Na 11 byłam umówiona na telefon z koleżanką. Przegadałyśmy blisko 2 godziny. Po rozmowie zjadłam mini obiad, a potem przyjechała Ola z dziadkiem. Rozwiązałyśmy jedno zadanie, a potem bawiłyśmy się w to co zwykle czyli w nauczyciela i ucznia. Po 15 poszłam na zabieg krioterapii. Nie było tej Pani z którą byłam ostatnio ale za to była inna, która pamiętała mnie z poprzedniego turnusu, niesamowite, Przegadałyśmy ponad godzinę, bo tyle czekałyśmy na zabieg. Następnym razem mamy przyjść na 16 dopiero. Po powrocie zjadłam obiad. Trochę czytałam o medycynie chińskiej, zrobiłam tez notatkę z masażu oczodołu bo mnie zaciekawił. Po 19 włączyłam FB okazało się że napisał kolega, który zaczyna nagrywać filmiki na YT, pochwalił się kolejnym filmikiem tym razem czytał na nim wiersz Fredry pt. "O pierdzeniu, kapitalnie mu to wyszło, ma talent i piękną barwę głosu, zawsze mu to mówiłam. Ok 20 zadzwonił Bartek, ale jakoś kiepsko nam się rozmawiało, miałam wrażenie, że jest bardzo zmęczony, chociaż zaprzeczył gdy o to spytałam. Posprawdzałam jeszcze oferty pracy. Poszłam się myś dość wcześnie, położyłam się po 21.00.

Obraz Pexels z Pixabay

karin   
lis 25 2019 24.11.2019
Komentarze (0)

Wstałam tuż po 8.00. Od razu wyszłam na spacer, tym razem nieco krótszy. Po powrocie zjadłam śniadanie, umyłam włosy, rodzice pojechali na zakupy, a ja zostałam sama. Przeglądałam net i czytałam wiadomości z Nowego Sącza, potem poszłam do kościoła, wybrałam dziecinną mszę, bo jest wyjątkowo radosna głównie ze względu na urocze śpiewy. Msza była wyjątkowo długa, po powrocie okazało się że już są rodzice, mama zaczęła przygotowywać obiad. Usiadłam znowu do neta, sprawdziłam FB, obejrzałam 2 filmiki SpecBabki. Przed 15 zjedliśmy obiad, posprzątałam w kuchni i usiadłam poczytać książkę nt. medycyny chińskiej. O 16 punktualnie przyjechał Bartek, pojechaliśmy do niego do domu. Zjedliśmy ciasto, porozmawialiśmy z rodzicami Bartka, nt tego że nie pracuję, i jak rozwiązać tą sytuację, bardzo chcieliby pomóc. Jednak ja nie chcę korzystać z pomocy w podjęciu pracy z racji moich problemów od maja, pracy z dzieńmi bym się raczej nie chciała podejmować. Myślę raczej o powrocie do tego czym się zajmowałam wcześniej u Daniela. Gdyby taki powrót był mozliwy... Dalszą część wieczora spędziłam sam na sam z Bartkiem, poćwiczyliśmy trochę taniec, a resztę czasu przegadaliśmy o wszystkim i o niczym. Wróciłam po 21, zjadłam kolację i poszłam spać.

 

Obraz Lars Peter Witt z Pixabay

karin