25.11.2019
Komentarze: 0
Wstałam po 6.00. Z samego rana jeszcze przed 7 pojechałam z rodzicami do Lidla. Miałam zamiar kupić sobie buty, bo te które miałam popękały. I udało się kupić 2 pary! Wracałam na nogach, przy okazji wstąpiłam do sklepu i kupiłam grejfruty bo mi akurat wpadły w oko, a potrzebowałam rozmienić pieniądze. Po powrocie zjadłam śniadanie, porozmawiałam z rodzicami, z Bartkiem, który zadzwonił tak jak zwykle w czasie przerwy na pierwszej zmianie. Potem posiedziałam na necie. Na 11 byłam umówiona na telefon z koleżanką. Przegadałyśmy blisko 2 godziny. Po rozmowie zjadłam mini obiad, a potem przyjechała Ola z dziadkiem. Rozwiązałyśmy jedno zadanie, a potem bawiłyśmy się w to co zwykle czyli w nauczyciela i ucznia. Po 15 poszłam na zabieg krioterapii. Nie było tej Pani z którą byłam ostatnio ale za to była inna, która pamiętała mnie z poprzedniego turnusu, niesamowite, Przegadałyśmy ponad godzinę, bo tyle czekałyśmy na zabieg. Następnym razem mamy przyjść na 16 dopiero. Po powrocie zjadłam obiad. Trochę czytałam o medycynie chińskiej, zrobiłam tez notatkę z masażu oczodołu bo mnie zaciekawił. Po 19 włączyłam FB okazało się że napisał kolega, który zaczyna nagrywać filmiki na YT, pochwalił się kolejnym filmikiem tym razem czytał na nim wiersz Fredry pt. "O pierdzeniu, kapitalnie mu to wyszło, ma talent i piękną barwę głosu, zawsze mu to mówiłam. Ok 20 zadzwonił Bartek, ale jakoś kiepsko nam się rozmawiało, miałam wrażenie, że jest bardzo zmęczony, chociaż zaprzeczył gdy o to spytałam. Posprawdzałam jeszcze oferty pracy. Poszłam się myś dość wcześnie, położyłam się po 21.00.
Dodaj komentarz