Najnowsze wpisy, strona 4


sie 27 2020 26.08.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Poranek minął tak jak zwykle. W pracy niewiele miałam do robienia, szukałam GRSów nowych, ale w sumie nie znalazłam żadnego, bo ostatnie miesiące pandemii nie sprzyjają takim działaniom. Wróciłam do domu całkiem wcześnie. Rozmawiałam z mamą, biegałam, potem był obiad i sprzątanie. Popołudniu wyszłam na małe zakupy, chciałam kupić kilka produktów na sobotnie robienie ciasta, przy okazji kupiłam śledzie, na które od pewnego czasu miałam ochotę. Po powrocie obejrzałam wiadomości, a potem włączyłam sobie film o codziennym życiu w indyjskiej metropoli. W międzyczasie dzwonił Bartek, chwilkę rozmawialiśmy. Wieczorem czytałam książkę Osho o miłości, wolności i samotności. Położyłam się po 22.00, szybko zasnęłam.

karin   
sie 26 2020 25.08.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30, było mi tak dobrze w łóżeczku rano, że z trudem je opuściłam. Do pracy poszłam tak jak zwykle, z tym że tym razem nie robiłam sobie kanapek do pracy, postanowiłam sobie coś kupić. W pracy Daniel dał mi za zadanie obczytanie pewnego nowego programu i zrobienie z niego rekomendacji. Z tym zadaniem zeszło mi cały dzień, a i tak wydaje mi się, że jest źle zrobione. Bardzo źle się czułam i ciężko było mi się skoncentrować nad czytaniem, a co dopiero nad pisaniem, czyli kreatywnym tworzeniem tekstu. Działałm tez trochę na platformie. Dzień minął mi dość szybko, po pracy byłam bardzo zmęczona. Wracałam do domu jak zwykle, nigdzie nie wstępowałam po drodze. Popołudnie minęło jak zwykle, uczyłam się robić knedle, były pyszne. Zapisałam też sobie przepis do mojego zeszytu z przepisami i jeszcze dwa na proste ciasta. Mam nadzieję, że będę z niego korzystać w przyszłości... Wieczorem włączyłam sobie filkm, a w przerwie wybrałam się na spacer do sklepu kupić makrelę, bo miałam na nią straszną ochotę. Gdy wróciłam dokończyłam film. Wieczorem zabrałam się za książkę, którą pożyczyłam dzień wcześniej. Poszłam spać tak jak zwykle.

karin   
sie 26 2020 24.08.2020
Komentarze (0)

Wstałam przed 8.00, trochę sobie zaspałam... Ale niewiele się spóźniłam do pracy. Tego dnia robiłam zestawienie w excelu uczestników projektu, to jedno z moich ulubionych zajęć w pracy, a potem Kasia pokazała mi program komputerowy pn. publisher i ćwiczyłam sobie na nim koło 2 godzin. Wracałam do domu dłużej niż zwykle, bo byłam w bibliotece, pożyczyłam jedną książkę. Popołudnie minęło jak zwykle, z tym że odgrzałam sobie obiad sama, potem posprzątałam. Późnbniejszym popołudniem włączyłam sobie film na YT, postanowiłam że będę codziennie oglądać jeden film żeby oderwać się myślami od tych samych tematów związanych z chorobą, które cały czas się we mnie kłębią. Byłam na spacerze, biegałam, rozmawiałam z Bartkiem. Położyłam się koło 22.00.

karin   
sie 24 2020 23.08.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 9.00. Po śniadaniu włączyłam komp. Dodałam wpisy na bloga, sprawdzałam wiadomości, w międzyczasie biegałam na orbitreku. Czas szybko minął.W południe wysłuchałam mszy z kościoła Jezuitów. Była bardzo uroczysta. Potem trochę czytałam, ale jakoś nie wciągnęło mnie to aż tak bardzo. Poszłam więc na spacer po ulicach miasta. W międzyczasie napisał Bartek, że będzie wcześniej. I faktycznie gdy wróciłam do domu po kilku minutach się zjawił. Poczekał aż zjemy z mamą obiad, tata akurat miał głodówkę bo źle się czuł w nocy. A następnie pojechaliśmy do domu Bartka. Okazało się że jest posiadówka rodzinna. Jedzenie ciast itp. A także grill. Było bardzo smacznie i przyjemnie. Ostatni raz byłam na grillu rok wcześniej właśnie u Bartka. Ogólnie czułam się niezbyt dobrze, wogóle samopoczucie mi świruje ostatnio znowu, czuję przytłoczenie, przyduszenie, otępienie, brak swobody w myśleniu, jakbym miała cały czas zaciągnięty hamulec. Zaczynam się stopniowo godzić z tym że nie będę miała już nigdy normalnego samopoczucia, emocji i myślenia. Tylko ten ogupiający stan będzie moją codziennością... Strasznie to przygnębiające, że nie widzę pozytywów...

 

karin   
sie 23 2020 22.08.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 9.00. Było bardzo cicho i spokojnie bo rodzice pojechali na rynek. Poczułam głęboki spokój. Po śniadanku zabrałam się za małe sprzątanie. Wyczyściłam akwarium chomikowi, potem czytałam książkę, bo miałam trochę czasu przed kolejnym etapem porządków. Koło 11.00 zabrałam się za ten etap. Szynko mi poszło. Koło 13 wyszłam do sklepu, chciałam kupić głównie jogurty, ale też serek dla taty. Wróciłam zgrzana bo był straszny upał. Popołudniu zjedliśmy obiad, potem zaczęłam biegać na orbitreku. W trakcie biegania przypomniało mi się, że miałam prosić tatę o wyniesienie fotela do piwnicy. Prawie z niego nie korzystać, a stoi i zabiera miejsca, przez to mam trochę zagracony pokój. Po jego wyniesieniu zrobiło się przestronnie. Ustawiłam w roku kwiatka w doniczce, może będzie lepiej rósł, bo ostatnio się zatrzymał. W międzyczasie dzwonił Bartek, pogawędziliśmy trochę. Potem zaczęłam oglądać jakiś film na necie. W połowie zrobiłam sobie przerwę, poćwiczyłam na macie, potem poszłam na spacer krótki nad rzekę. Gdy wróciłam dokończyłam oglądać, potem przeglądałam net. Poszłam spać jak zwykle, zasnęłam bez problemów.

karin