Komentarze (0)
Wstałam o 7.30. Poranek minął tak jak zwykle. W pracy niewiele miałam do robienia, szukałam GRSów nowych, ale w sumie nie znalazłam żadnego, bo ostatnie miesiące pandemii nie sprzyjają takim działaniom. Wróciłam do domu całkiem wcześnie. Rozmawiałam z mamą, biegałam, potem był obiad i sprzątanie. Popołudniu wyszłam na małe zakupy, chciałam kupić kilka produktów na sobotnie robienie ciasta, przy okazji kupiłam śledzie, na które od pewnego czasu miałam ochotę. Po powrocie obejrzałam wiadomości, a potem włączyłam sobie film o codziennym życiu w indyjskiej metropoli. W międzyczasie dzwonił Bartek, chwilkę rozmawialiśmy. Wieczorem czytałam książkę Osho o miłości, wolności i samotności. Położyłam się po 22.00, szybko zasnęłam.