Archiwum grudzień 2019, strona 1


gru 26 2019 25.12.2019
Komentarze (0)

Wstałam ok. 9.00. Zjedliśmy śniadanie, które przeciągnęło się aż do po 11. Rozmawialiśmy i wspominaliśmy dawne czasy. Na 12.30 wybraliśmy się wszyscy razem do kościoła. Msza była bardzo uroczysta, podziwialiśmy szopkę, kazanie było ciekawe. Gdy wróciliśmy zjedliśmy zupę, byliśmy tak pojedzeni, że nikt już nie miał ochoty na nic do jedzenia. W międzyczasie rozmawiałam z Bartkiem, zaprosiłam go na naszą tradycyjną rybkę. Pomimo tego, że umawialiśmy się, że się zobaczymy dopiero po świętach zgodził się przyjść. Niezbyt dobrze się czułam przez cały dzień. Po głowie kołatały mi się złe myśli, rano odczuwałam bardzo silny lęk, nie wiem skąd się wziął, być może z powodu zmniejszenia dawki leku? - bo wróciłam do poprzedniej. Albo przez okres, który dostałam dokładnie w Wigilię. Popołudniu czytałam książkę "Oddech" Jaruzelskiej. Próbowałam z jej pomocą odgonić smutne myśli, częściowo mi się to udało. Bartek przyszedł przed 18stą. Zjedliśmy pyszną rybkę, chwilę porozmawialiśmy, ogólnie o świętach, zwyczajach, kolędach itp. Potem poszliśmy do mojego pokoju, siedzieliśmy i rozmawialiśmy, ale najwięcej to przytulaliśmy się. Rozmowa troszkę nam zeszła na sprawy choroby mojej, Bartek po raz kolejny powiedział, że nie ma to dla niego znaczenia, że jestem chora... Podobno też czytał o tym zabyrzeniu... Poszłam spać przed 23 ze spokojem w sercu i duszy.

Obraz Gerhard Gellinger z Pixabay

karin   
gru 25 2019 24.12.2019
Komentarze (0)

Wstałam o 8.00. Wyszłam na krótki spacer, zjadłam śniadanie. Cały dzień dziwnie się czułam, byłam bardzo senna i nie miałam ochoty na rozmawianie z nikim, w głowie miałam smutne myśli. Pomagałam mamie w kuchni, choć większość rzczy robiła sama - zapy, pierogi. Nie pozwoliła nam się tykać innych czynności poza sprzataniem, myciem naczyć, donoszeniem naczyń czy zastawianiem stołu. Wigilia przyszła niespodziewanie szybko, a mineła jeszcze szybciej w lekkim zamieszaniu wywołanym przez dzieci i prezenty. Ale i tak było miło. Tylko ten humor miałam niezbyt ciekawy, zbyt dużo wewnętrznych rozterek się uruchomiło. Kontakt z innymi był bardzo ograniczony. Wydaje mi się, że spowodowane to było działaniem leku, który przez ostatnie kilka dni wzięłam w zwiększonej dawce. To on mnie uciesza, spowalnia i ogłupia, obniżając poziom dopaminy.Wieczorem pomogłam rodzicom posprzątać - zmywałam po jedzeniu. Wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni, szczególnie było to widoczne po rodzicach. Położyłam się po 22, nawet nie pomyślałam o "północce".

Obraz Bruno Glätsch z Pixabay

karin   
gru 24 2019 23.12.2019
Komentarze (0)

Wstałam o 9.00. Wyszłam na spacer, zjadłam śniadanie. Przed 10 wyszłam do kościoła na spowiedź. Wróciłam dopiero w południe. Zjadłam kanapki, a potem usiadłam do komputera. Dodałam wpis na blogi codziennik i Willa Ludka nt. nutraceutyków. Ten blog ostatnio bardzo zaniedbałam. Mam do nadrobienia 2 wpisy. Obiecałam sobie, że będę je dodawać min. raz w miesiącu. Koło 15 zaczęłam czytać nt art journaling i terapii pisaniem, chciałabym aby mój wcześniejszy wpis był właśnie na ten temat. W sumie ten blog i pozostałe są dla mnie częściowo jak terapia, a szczególnie codziennik, w którym opisuję moją codzienność z chorobą. Popołudnie spędziłam w kuchni przyglądając się jak rodzice przygotowują rybę w galarecie. Wieczorem spisałam przepis do mojego notatnika z przepisami - przepiśnika. Czytałam nową książkę Moniki Jaruzelskiej pt Oddech, rozmawiałam też z Olą i Bartkiem. Wymoczyłam stopy. Poszłam spać o 22.00.

 

Obraz Michael Gaida z Pixabay

karin   
gru 23 2019 22.12.2019
Komentarze (0)

Wstałam bardzo późno bo o 9.20. Muszę definitywnie coś z tym zrobić bo zbyt długo śpię. Wydaje mi się że może to mieć związek z lekami, które wywołują dodatkową senność oraz z porą roku. W wakacje wstawałam o 7. I byłam wyspana! Od rana mama piekła, więc gdy tylko wstałam przyłączyłam się do niej, bo chciałam pomagać. Asystowałam przy robieniu 2 z 3 ciast: sernika i drożdżowej babki. Miałam iść do kościoła na 12.30 ale niezbyt dobrze się czułam więc zostałam, dodałam wpis na bloga, poczytałam książkę o Nutraceutykach. O 14stej włączyłam transmisję na żywo mszy z bazyliki św. Małgorzaty i obejrzałam ją całą. Po niej zjedliśmy obiad. Potem czytałam troszkę. A następnie zrobiłam sobie rachunek sumienia żeby przygotować się do spowiedzi następnego dnia. O 17 jak zwykle przyszedł Bartek. Miał wyjątkowo zakręcony humor, obejrzeliśmy też film Opowieść wigilijna. Poszłam spać ok. 22.30.

Obraz congerdesign z Pixabay

karin   
gru 22 2019 21.12.2019
Komentarze (0)

Wstałam o 9.00. Wyszłam na spacer, zjadłam śniadanie, posprzątałam. Przed 10.00 wyszłam do galerii kupić ostatni prezent - dla taty, na który pomysł wpadła mama. Udało się wszystko sprawnie załatwić, wracając wstąpiłam jeszcze po torebeczkę i kopertę na prezent dla Julusia. Gdy wróciłam rodzice zabrali się za przygotowywanie ozdób świątecznych - stroików i jemioły, a także choinki. Pomogłam im we wszystkim. Przyjemnie było popatrzyć na udekorowane drzewko. Koło 14stej miałam juz czas wolny. Usiadłam przy komputerze dodałam wpis na bloga, potem słuchałam świątecznych piosenek , a w międzyczasie pakowałam prezenty. Koło 16.00 zjadłam sobie pierogi z soczewicą, które sama zrobiłam parę tygodni temu i czekały na właściwy moment w zamrażalce. Bartek przyszedł tak jak zwykle koło 17. Spędziliśmy miły wieczór, obejrzeliśmy II część filmu Pompeje. Poszłam spać około 22.30.

Obraz gazrock z Pixabay

karin