Archiwum maj 2020, strona 5


maj 07 2020 05.05.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 8.00. Wyszłam na spacer. Dopołudnia zalogowałam się na poczty, nie miałam żadnyh zadań. Przez cały dzień czułam niepokój. Chwilę rozmawiałam z Olą. Mimo zimnej pogody wybrałam się ponownie na spacer około 13. Przeszłam Lwowską, popatrzyłam na ludzi, bo tam był akurat większy ruch i powoli wróciłam. Koło 14 rozmawiałam z Bartkiem, a potem siedziałam przed kompem. Później trochę czytałam, dokończyłam książkę, którą zaczęłam jakiś czas temu. Popołudniu znów dzwonił Bartek. A wieczorem obejrzałam wiadomości i czytałamksiążkę o Nasionach chia, ale tylko wybrane fragmenty i przepisy na różne dania.

karin   
maj 05 2020 04.05.2020
Komentarze (0)

Wstałam około 8.00, obudziłam się nad ranem i nie mogłam zasnąć. Czułam lęk i gonitwę myśli. Odpuściłam medytację, ale na spacer oczywiście poszłam. Potem było tak jak zazwyczaj, zalogowałam się, siedziałam na balkonie i trochę czytałam, dzwoniłam też Ola i chwilę z nią rozmawiałam. Czułam cały dzień niepokój i lęki. W południe zjadłam małe co nieco i wypiłam herbatkę melisową, zażyłam też magnez. Siedziałam w kuchni i rozmawiałam z rodzicami. Potem oni wybrali się do sklepu obejrzeć lodówki bo są na kupnie. Boja się, że stara wysiądzie w lecie, bo ma już ponad 20 lat. Ja zostałam w domu. Bardzo źle się czułam więc położyłam się i próbowałam zasnąć, ale nie zasnęłam, w międzyczasie dzwonił Bartek rozmawialiśmy chwilę, a potem znów się położyłam na pół godzinki. Było gorzej, więc wstałam i zaczęłam biegać na orbitreku, po chwili poczułam ulgę i odpływ negatywnych myśli. Wyszłam więc na spacer nad rzekę, było cudownie, lęki odpuściły. Po powrocie zjadłam obiad, potem lęki znów powróciły, ale słabsze. Wieczorem próbowałam czytać ale nie mogłam się jakoś skupić. Poszłam spać wcześnie około 21, tak jak obiecałam Bartkowi w rozmowie telefonicznej, długo nie mogłam zasnąć, ale byłam spokojna.

karin   
maj 05 2020 03.05.2020
Komentarze (0)

Bartek popołudniu przyszedł prosić moich rodziców o moją rękę. Posiedzieliśmy godzinkę z ciastem, a potem poszliśmy do mnie do pokoju i upajaliśmy się sobą. Bartek jest bardzo we mnie zakochany, z mojej strony jest dużo spokojniej jeśli chodzi o emocje do niego. Jest we mnie sporo niewiadomych, niepewności co do tego co i jak będzie w przyszłości, szczególnie biorąc pod uwagę to że nie mam pracy tzn mam ale nie pracuję i nie wiem co będzie dalej. Jestem gotowa podjąc jakąś najprostszą pracę dla osób z niepełnosprawnością. Ale myślę że się nam ułoży, najważniejsze to nie poddawać się tak jak Bartek obstawać przy swoim i byc konsekwentnym. Jeszcze do końca nie przyzwyczaiłam się do myśli że jestem nażeczoną, że ktoś mnie wybrał by spędzić ze mną całe życie, to niesamowite jest... ta chęć i ta peność, że jestem dla kogoś tą najważniejszą osobą. Nie mogę zawieść Bartka i się poddawać, szczególnie moim dziwnym nastrojom. Trzeba być odważnym a lęki trzymać obok siebie a nie w sobie, mogą Ci toważyszyć ale nie Tobą rządzić.

karin   
maj 03 2020 02.05.2020
Komentarze (0)

Bartek mi się oświadczył! Spacerowaliśmy po lesie, w połowie drogi przysiedliśmy na murku. W pewnym momencie uklęknął przy mnie i wyciągnął pudełeczko z pierścionkiem i zapytał jak gdyby nigdy nic: wyjdziesz za mnie? Rozpłakałam się i poprosiłam żeby powtórzył bo nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Zgodziłam się. Choć czuję wewnętrzne rozdygotanie na myśl o przyszłości to cieszę się. Mam takie dziwne uczucie w sobie zaskoczenie, szok, radość, bieganine myśli. To moja pierwsza tak ważna decyzja w życiu. Na całe życie.

W niedzielę Bartek przyjdzie do domu żeby poprosić o moją rękę rodziców. Czuję przypływ adrenaliny na myśl o tym.

Mój jedyny i najważniejszy pierścionek.

karin   
maj 02 2020 01.05.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7. Medytowałam, spacerowałam. Po śniadaniu zmieniłam sobie pościel na lekką i cienką. Dopołudnia padało więc nie wychodziłam na balkon poza tym że wieszałam pranie. Dzwoniła Ola, rozmawiałam z nią chwilę. Koło południa złożyliśmy Mamie życzenia urodzinowe, dałam jej prezencik, drobiazg... Potem zjadłam i zabrałam się za książkę "Magia sprzątania", której nie czytałam kilka lat. Tak mnie wciągneła, że czytałam do wieczora, z przerwą na bieganie, obiad i telefony od Bartka. Umówiliśmy się na następny dzień na spacer, bo tata nie zgodził się na to żeby przychodził do mnie z uwagi na koronawirusa. Trochę myślałam nad tym co by było gdyby wirusa nie było, bo mielismy z Bartkiem zaplanowany wyjazd do Zakopanego na 3 dni... Tymczasem siedzimy w domach i nawet nie możemy normalnie się odwiedzać. No ale jakoś to trzeba wytrzymać. Gdyby tylko nie nachodziły mnie te wszystkie negatywne myśli, to byłoby dobrze...

Ostatne kwiaty na storczyku, mimo to pięknie się prezentują w strefie rodziny.

 

karin