04.05.2020
Komentarze: 0
Wstałam około 8.00, obudziłam się nad ranem i nie mogłam zasnąć. Czułam lęk i gonitwę myśli. Odpuściłam medytację, ale na spacer oczywiście poszłam. Potem było tak jak zazwyczaj, zalogowałam się, siedziałam na balkonie i trochę czytałam, dzwoniłam też Ola i chwilę z nią rozmawiałam. Czułam cały dzień niepokój i lęki. W południe zjadłam małe co nieco i wypiłam herbatkę melisową, zażyłam też magnez. Siedziałam w kuchni i rozmawiałam z rodzicami. Potem oni wybrali się do sklepu obejrzeć lodówki bo są na kupnie. Boja się, że stara wysiądzie w lecie, bo ma już ponad 20 lat. Ja zostałam w domu. Bardzo źle się czułam więc położyłam się i próbowałam zasnąć, ale nie zasnęłam, w międzyczasie dzwonił Bartek rozmawialiśmy chwilę, a potem znów się położyłam na pół godzinki. Było gorzej, więc wstałam i zaczęłam biegać na orbitreku, po chwili poczułam ulgę i odpływ negatywnych myśli. Wyszłam więc na spacer nad rzekę, było cudownie, lęki odpuściły. Po powrocie zjadłam obiad, potem lęki znów powróciły, ale słabsze. Wieczorem próbowałam czytać ale nie mogłam się jakoś skupić. Poszłam spać wcześnie około 21, tak jak obiecałam Bartkowi w rozmowie telefonicznej, długo nie mogłam zasnąć, ale byłam spokojna.
Dodaj komentarz