Archiwum 15 sierpnia 2020


sie 15 2020 14.08.2020
Komentarze (0)

Po raz kolejny nie udało mi się wstać o 7.00. Mam już tak nastawiony organizm, że potrzebuje on jeszcze te 30 minut pod kołdrą. W pracy z samego rana rozmawiałam z Panią prezes. Dostałam zadanie - napisać pismo i wysłać do 5 organizacji. Zeszło mi to razem z pocztą 2 godziny. Potem pakowałam listy. Wyszłam tak jak zwykle. Po pracy udałam się do Media Marktu wywołać zdjęcia z ostatniego roku i ostatnich wycieczek z Bartkiem. Poszło mi bardzo szybko, Zdjęcia były gotowe do odbioru w 15 minut. Wracałam powoli w upale. Gdy przyszłam mama kończyła właśnie sprzątać. Ja pokrzątałam się posprzątałam chomikowi, zmieniłam wodę, wyrzuciłam śnieci, pomyłam naczynia. Takie drobne czynności domowe. Ale bardzo mnie one cieszą. Mam potrzebę robienia cały czas czegoś, bycia zajętą. Popołudniu zajęłam się układaniem zdjęć w albumach. Teraz mam osobny album na zdjęcia z Bartkiem. Album dostałam od Bartka na urodziny. Potem trochę czytałam gazetę, podlewałam kwiatki, pogadałam z mamą. Wieczór spędziłam rozmawiając z Olą, czytając gazetę krakowską piątkową, którą zawsze kupujemy z uwagi na program telewizyjny. Poszłam spać jak zwykle. Przed snem słuchałam radia i wiadomości z całego dnia.

 

karin   
sie 15 2020 13.08.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Do pracy poszłam na 9.00. W tym dniu tata zapomniał kluczy gdy wychodził do piekarni, zadzwonił do mnie jak już byłam w pracy, od razu zaproponowałam że mu zaniosę klucze do połowy drogi, tak też zrobiłam. Gdy wróciłam okazało się, że dzwoniła do mnie Pani prezes. Wpadłam w lekkś panikę bo nie wiedziałam czego może chcieć, w międzyczasie dokończyłam zadanie dla Wojtka i mu przesłałam, potem zadzwonił Bartek bo byliśmy umówieni żeby iść do Urz ędu Stanu Cywilnego po zaświadczenie. Jednak oostatecznie okazało się, że jest ono ważne tylko 6 miesięcy więc nie wzieliśmy go. W międzyczasie dzwoniła Pani prezes dostałam zadanie do zrobienia. Gdy wróciłam do pracy okazało się że dojechały biuletyny, więc miałam się już czym zająć. Pakowałam do 13 listy. Wyszłam do domu tak jak zwykle. Wracałam powoli w upale. Gdy przyszłam okazało sięże mama kupiła mi buty, wydawały mi się dobre jednak poczekam jeszcze trrochę z ostateczną ich oceną. Popołudnie minęło jak zwykle. Bieganie, obiadek, sprzątanie, rozmowa z Bartkiem, spacer. Wieczorem czytałam.

karin