Archiwum 30 czerwca 2020


cze 30 2020 29.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Poszłam do pracy tak jak zwykle. Tego dnia nie miałam nic do robienia. Przesiedziałam kilka godzin serfując po internecie i czytając wiadomości z Polski świata, Nowego Sącza oraz związane tematycznie z naszą działalnością. Wyszłam o 14. W drodze powrotnej wstąpiłam sobie do dwój sklepów z drobiazgami "Wszystko po 2 zł", bardziej z ciekawości niż z potrzeby. Kupiłam worki na śmieci bo się skończyły w pracy. Wrazałam spacerkiem do domu. Po obiedzie usiadłam przed komputerem, posłuchałam trochę muzyki, a w między czasie sprawdziłam sobie konta i zrobiłam podsumowanie wydatków w miesiącu czerwcu, bo zbliża się koniec miesiąca. Zrobiłam też mini budżet na kolejny miesiąc. Robię tak już od kilku lat. Jest to bardzo dobry sposób na kontrolę i analizę swoich wydatków, bardzo pomaga w procesie oszczędzania, pomaga też lepiej poznać siebie poprzez swoje wydatki. Okazuje się zwykle, że jest kilka rzeczy bez których można byłoby się obejść, ale zauważam, że z biegiem czasu jest ich coraz mniej. Widzę że moje wydatki są absolutnie niezbędnymi. Po 18-stej w przerwie w czasie pracy dzwonił Bartek. Wieczorem trochę czytałam, obejrzałam wiadomości, a potem moczyłam stopy i obcinałam paznokcie. Miałam dzwonić do koleżanki ale przełożyłam sobie tą rozmowę na inny dzień. Dość długo nie mogłam zasnąć, szukałam jakiejś ciekawej audycji w radiu, ale nic mi się nie udało znaleźć. W końcu jakoś zasnęłam.

karin   
cze 30 2020 28.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 9.00. Po śniadaniu wyszłam się przejść na krótki spacer nad rzekę. Potem siedziałam przy komputerze i dodawałam wpisy na bloga codziennik, trochę przeglądałam net i FB. W południe włączyłam sobie mszę z kościoła Jezuitów. Ich msze są dynamiczne, a kazania krótkie zwięzłe i na temat dlatego bardzo lubię ich słuchać. W tym dniu nie jadłam obiadu, zadowoliłam się dwoma kawałkami ciasta z owocami, które upiekłam dzień wcześniej. Na 15 bylam zaproszona na imieniny babci Bartka. Przyjechaliśmy punktualnie. Posiedzieliśmy koło 3 godzin. Było to dość męczące dla mnie, bo mam problem z prowadzeniem zwykłych, swobodnych rozmów przy stole. Po imieninach wybraliśmy się z Bartkiem na krótki spacer, a potem wróciliśmy na herbatkę do domu Bartka. Po powrocie chwilę porozmawiałam z rodzicami. Dość długo nie mogłam zasnąć, słuchałam radia.

karin