Komentarze (0)
Wstałam o 7.00. Medytowałam, spacerowałam. Po śniadaniu poszłam zrobić zakupy do biedronki. Kupiłam liście szpinaku, owoce, herbatę rumiankową i trochę cukierków. Gdy wróciłam bardzo źle się poczułam. Wpadłam w straszny dół połączonby z lękiem, byłam bardzo zmęczona, bo wybudziłam się w nocy i nie spałam do rana, więc położyłam się, leżałam tak przez 2 godziny czując że pochłaniają mnie negatywne myśli o tym że trafię do szpitala. Jakimś cudem po pewnym czasie od leżenia postanowiłam że zażyję wapń z magnezem, po zażyciu uspokoiłam się i ustąpiły depresyjne myśli, ale nadal czułam kołatanie serca, jakby nadal pył pompowany kortyzol czy jakiś inny hormon. Poleżałam jeszcze trochę i wstałam, bo i tak nie mogłam spać. Popołudniu po obiedzie czułam się już lepiej. Poszliśmy z rodzicami na długi spacer nad rzekę, choć pojechaliśmy w inne miejsce. Gdy wróciliśmy czułam się już ok, choć serce nadal mi dziwnie łomotało. Wieczorem obejrzałam wiadomości, potem słuchałam relaksującej muzyki. Niewiele czytałam.