Komentarze (0)
Wstałam o 7.30. Zastanawiałam się czy iść do pracy bo dzień wcześniej Daniel mówił że nie muszę, ale w końcu się zdecydowałam. Chciałam wziąć na wszelki wypadek dane gdyby faktycznie trzeba było zostać w domu w przyszłym tygodniu, chciałam też posprzątać - czyli pomyć podłogi. W pracy dziewczyny wpadły na ten sam pomysł co i ja. Więc miałyśmy dzień porządków. Z samego rana zadzwoniła Pani Prezes i dała nam tydzień wolnego, wszelkie zadania które da się zrobić można wykonywać w domu. Z pracy wyszłam w południe. Wróciłam prosto do domu, nigdzie nie wstępowałam po drodze, choć zazwyczaj coś miałam do załatwiania. Okazało się, że został wprowadzony stan zagrożenia epidemiologicznego, a wieczorem pojawiła się informacja w mediach o zamknięciu wszystkich dklepów poza spożywczymi, , aptekami, drogeriami, a także restauracji, barów i wszelkich innych lokali, zostały też zamknięte granice dla obcokrajowców, a dla powracających z zagranicy będzie uruchomiona specjalna procedura kwarantanny. Tym samym Polska zaczyna się zamykać. Wieczorem słuchałam wiadomości. Obejrzałam też tak dlaa równowagi kilka filmików o minimaliźmie i o tworzeniu własnego dzienniczka - kalendarza. Dostosowałam swój i ozdobiłam podobnie jak było podane w przykładzie. Mój kalendarz prowadzę od kilku lat, zapisuję w nim ważne informacje, sprawy do załatwienia, te o których powinnam pamiętać, to mój organizer codzienności. Poszłam spać o 22.00.
Mój bullet journal, czyli kalendarz codziennik