Archiwum 15 lutego 2020


lut 15 2020 14.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam tak jak zwykle. Pracę zaczęłam o 9.00. Tego dnia nie miałam nic do robienia więc tylko poprawiłam naklejki GRS. Wyszłam z pracy po 12.00. Udałam się do przychodni, żeby zapisać się na kriokomoe. Dostałam termin na listopad i zadowolona wróciłam do domu. Byłam wcześnie, rodzice byli zaskoczeni. Posiedziałam chwilę i udałam się na zakupy do biedronki. Zapłaciłam kartą płatniczą i bardzo mi się spodobała ta forma płatności. Kupiłam owocę, szpinak i trochę cukierków. Gdy wróciłam Ola już była. Zjedliśmy wspólnie obiad, a potem bawiłyśmy się. Tata odwiózł Olę po 17, a ja zaczęłam się szykować na spotkanie z Bartkiem, byliśmy umówieni na wyjście do restauracji z okazji walentynek. Bartek przyszedł punktualnie. Kolacja mineła szybko, i smacznie. Po raz pierwszy jadłam pstrąga i choć bardzo zmęczyłam się tym jedzeniem to moje kubki smakowe były usatysfakcjonowane. Po kolacji poszliśmy do mnie na herbatkę. Dostałam od Bartka książkę i czekoladki, a ja mu kupiłam zabawne bokserki w Simpsonów i serduszka. Rozmawialiśmy o kredycie, Bartek opowiedział jeszcze raz o wizycie w Banku. Przekonywałam go, że lepsza jest opcja z kredytem mniejszym na 8 lat, Bartkowi spodobał się kredyt na wyższą kwotę, ale na 30 lat. W końcu mam nadzieję przekonałam go do mojej opcji. Ustaliliśmy, że będziemy składać pieniążki przez dwa lata i wtedy mając już połowę kwoty na mieszkanie na resztę weźmiemy mniejszy kredyt. Tak jest moim zdaniem lepiej. Poszłam spać o 22.00. 

karin   
lut 15 2020 13.02.2020
Komentarze (0)

Wstałam jak codzień. Pracę zaczęłam o 9.00. Tego dnia byłam sama. Zrobiłam ankietę dla uczestników szkoleń dot pomysłów na realizację szkoleń, wykładów oraz publikacji. Nie wiem czy się ona spodoba Danielowi, Wojtkowi, czy będzie sens jej robienia. Przez południem umówiłam się z tatą, że po mnie podjedzie, pojechaliśmy do Korzennej bo miałam wizytę u reumatologa. Wysiedziałam się w poczekalni 2 godziny, ale udało się dostać od lekarza skierowanie na kriokomorę.W drodze powrotnej wstępiliśmy na małą giełdę samochodową, ale nie było nic ciekawego więc wróciliśmy prosto do domu. Czekały na nas Mama z Olą i pysznymi pierogami. Mama po raz pierwszy robiła pierogi ze szpinakiem i żółtym serem, wyszły jej genialnie. Po obiedzie malowałyśmy z Olą. Daniel przyszedł po nią jak zwykle, posiedziwliśmy wszyscy chwilę. Bartek dzwonił po 18, potem czytałam , biegałam, chwilę siedziałam na komputerze, poszłam spać tak jak zwykle, chwilę medytowałam.

karin