Komentarze (0)
Wstałam o 9.00. Jak zwykle w weekend. Po śniadaniu zabrałam się za pieczenie ciasta marchewkowego. Po włożeniu ciasta do piekarnika posprzątałam w kuchni. Koło południa wyszłam do sklepu biedronka na małe zakupy, kupiłam to co zazwyczaj meleko, szpinak i banany, Wróciłam okropnie zmęczona upałem. Odpoczywałam w fotelu i prawie zasnęłam taka byłam zmęczona. Popołudniu zjedliśmy obiad, a potem usiadłam przed komputerem, obejrzałam kilka filmików, głównie po angielsku żeby sobie poćwiczyć język. Po 18 gdy zrobiło się chłodniej wybrałam się na rower. Pojechałam na ścieżkę rowerową do Miasteczka Galicyjskiego, było bardzo przyjemnie, mały ruch w tamtych okolicach, dobrze się jechało. Wieczorem trochę pooglądałam TV i poczytałam.