Archiwum 27 kwietnia 2020


kwi 27 2020 26.04.2020
Komentarze (0)

Wstałam o... 9.00... Dopołudnia siedziałam na balkonie i czytałam, koło południa usiadłam na chwilę do komputera, dodałam wpis na bloga. O 13 razem z mamą obejrzałyśmy w telewizji mszę świętą. To już kolejna niedziela z telewizorem. Choć pierwsza po długiej przerwie w której mogą uczestniczyć ludzie oczywiście w określonej liczbie. Popołudniu oglądałam filmiki na YT, a po obiedzie wybrałam się razem z rodzicami na spacer po lesie. Pojechaliśmy tam autem, bo to miejsce jest oddalone od naszego mieszkania o kilka kilometrów. Było cudownie tak sobie spacerować. Myślałam o Bartku z którym pewnie bym spacerowała w tym samym czasie gdyby nie jego nagła choroba. Wieczorem kiedy rozmawialiśmy okazało się, że musiał wziąć antybiotyk, a cała wizyta lekarska odbyła się telefonicznie. Dostał e receptę i L4 na tydzień. Już gdy rozmawiał ze mną czuł się lepiej, miał też weselszy głos. Później czytałam skończyłam Potęgę podświadomości. Zasnęłam z wizją porannej pobudki o 7.00, bo to mój nowy nawyk nad którym będę pracować. Będę wstawać o 7, potem medytacja kilkanaście minut i wyjście na spacer nad rzekę kilkunastominutowy. Taki będzie mój poranny rytuał.

Morning routine czas start!

karin