Archiwum 26 marca 2020


mar 26 2020 25.03.2020
Komentarze (0)

Rano wybrałam się na zakupy do Biedronki. Gdy przyszłam na miejsce okazało się, że do sklepu wpuszczanych jest 10 osób, a reszta stoi w kolejce czekając na swoją kolej. Ustawiłam się w kolejce, nie stałam długo około 10 minut. Ale ogólne uczucie było dziwne. Kupiłam owoce, śledzie, ser żółty i trochę cukierków. W drodze powrotnej wstąpiłam do piekarni po chleb. I w ten osto sposób zaliczyłam cotygodniowe zakupy.

Czas w ciągu dnia minął tak jak do tej pory - ciągnął się. Prawie cały czas mam odczucie nudy i jednoczenie poczucie straty czasu, jakiegoś zagubienia w myśleniu o tym czym się mogę zająć, co będzie jakieś pożyteczne czy potrzebne. To uporczywe myśli i w dodatku mam je codziennie, takie połączenie poczucia winy z brakiem motywacji do czegokolwiek.

Popołudniu ten stan się uspokaja, najgorzej jest rano i w ciągu dnia czyli w porze kiedy normalnie jest się w pracy.

Bardzo chciałabym wymyślić coś co mnie wciągnie czym się będę mogła zająć, co mnie rozwinie. Wracam powoli do masowania stóp, ale czuję że to nie jest to, brakuje mi pomysłów poza czytaniem, oglądaniem, słuchaniem, ćwiczeniami, jedzeniem, sprzątaniem. A może po prostu trzeba wszystko odpuścić i wtedy coś się objawi tak niespodziewanie? Wiem, że te myśli które mam mnie nie służą, chciałabym zastąpić je innymi spokojnymi, pozytywnymi, nastawionymi na jakiś cel.

W sumie to mam cel: chcę razem z Bartkiem kupić niewielkie mieszkanie i stworzyć nasze gniazdko. Tylko nie wiem jak mam podążać do tego celu teraz w tym szczególnym czasie.

Może po prostu najlepszym wyjściem będzie zachowaniu spokoju i równowagi wewnętrznej i przeczekanie tego czasu, przetrwanie go w zdrowiu? Po prostu. W obecnej sytuacji to jest ważny cel i trudny.

Wieczorem rozmawiałam telefonicznie ponad godzinę z koleżanką Asią - z czasów studiów, dobrze było ją usłyszeć :-)

Czasem czuję się jak mój chomik.

karin