Komentarze (0)
Wstałam o 7.30. Z samego rana wybrałam się na spacer nad rzekę taki krótki, po powrocie zjadłam śniadanie i posprzątałam chomikowi akwarium. O 9.00 usiadłam do pracy. Powłączałam wszystkie poczty, sprawdziłam czy są nowe wiadomości, zadania, a następnie zaczęłam pisać projekt, opornie mi dość szło, ale jakoś szło. Około 10.30 przyszedł Daniel. Przyniósł mamie urządzenie do ćwiczeń, posiedział godzinkę, porozmawialiśmy głównie o wirusie i o tym jak się przed nim bronić. Gdy poszedł, dokończyłam pisać to co miałam zaplanowane. Po 13 zjadłyśmy z mamą zupę, a potem wyszłam na długi spacer nad rzekę. Było bardzo przyjemnie, całkiem sporo ludzi spacerowało z dziećmi i z psami. Po powrocie obejrzałam wiadomości, odpoczęłam. Potem chwilę siedziałam przy komputerze, dodawałam wpisy na bloga, sprawdzałam FB. Popołudniu zadzwonił Bartek tak dość niespodziewanie. Zjedliśmy drugie danie. Zaczęłam oglądać dalszą część filmu Home, w międzyczasie zadzwoniła Gosia, rozmawiałyśmy chwilę ale padł mi telefon, a potem jak oddzwaniałam to miała zajęte. Dokończyłam oglądać film. Wieczorek postanowiłam nie jeść kolacji. Chcę wprowadzić zasadę nie jedzienia po godzinie 16.30. Chciałabym spróbować zastosować taki specjalny rodzaj postu czasowego, niejedzenia przez 16 godzin, po to by uruchomić proces autofagii, czyli zjadania siebie samych i toksycznych substancji przez komórki. Wieczorem zabrałam się za książkę od Bartka i ją skończyłam czytać. Połozyłam się o 22.00.
Jeden z kilku wodospadów na rzece,
nad którą spaceruję prawie codziennie.