Komentarze (0)
Wstałam o 7.30. Do pracy poszłam na 9.00. Tego dnia kończyłam robić bazę uczestników doradztwa GRS. Około południa wyszłam do jednej z przychodni złożyć wniosek o ksero kartoteki do ZUSu, a po powrocie, lekko zmoczona, kończyłam robić bazę. Wyszłam o 14.00 i poszłam do banku zapytać o konto, bo myślałam o jego założeniu, bo chciałam mieć kartę bankomatowo-płatniczą. Bardzo mi na tym zależało od pewnego czasu, bo chciałam płacić w sklepie jak większość ludzi, poza tym to wygoda. Założyłam więc konto, a karta ma zostać mi przesłana za około tydzień. Potem wstąpiłam do innej przychodni i też poprosiłam o ksero kartoteki, zostawiłam swoje dane i namiary i na przyszły tydzień będę mogła ją odebrać. Po powrocie do domu zjadłam wspólnie z mamą obiad, pobiegałam na orbitreku, a potem usiadłam do komputera i ... po raz pierwszy zrobiłam przelew! Najpierw ze swojego konta na nowe konto, a potem opłaciłam FV za telefon i internet. To było dziecinnie proste. Trudniejsze rzeczy robie na codzień w pracy. Okazało się też, że otrzymałam wypłatę, a nawet dodatkowo dostałam jakąś umowę zlecenie na 500 zł, więc łącznie za ten miesiąc wraz z dotatkami wyszło mi około 1650 zł. Wieczorem rozmawiałam z Gosią, napisałam do niej smska, a ona oddzwoniła bo akurat miała czas na ploteczki. Fajnie było sobie pogadać poopowiadać co tam u nas słychać. Ona miesiąc przede zmną znowu zmieniła pracę i choć ma tam ciężko to jest zadowolona, bo dużo się uczy. Rozmawiałam też z Bartkiem i z Olą. W międzyczasie szukałam w necie informacji nt. neurogenezy, trochę też czytałam. Poszłam spać o 22.00 dumna i zadowolona z powodu "odkrycia" nowej umiejętności.