Komentarze (0)
Wstałam tuż po 8, potem aż do 11 robiłam to co zwykle. Na 11 poszłam na moje stare mieszkanie odwiedzić Basię i Anię. Spędziłyśmy razem 2 godzinki przegadałyśmy o tym co się u nas działo przez ostatnie pół roku bo tyle się nie widziałyśmy poza niespodziewanym spotkaniem w sklepie ok. miesiąc temu. Po powrocie czytałam ponad 2 godziny książkę, bardzo mnie wciągneła, a w zasadzie jej sposób pisania mi bardzo odpowiada, czytam połykając kolejne słowa. Koło 16 zjadłam z mamą obiadek. Na 17 poszłam do Oli i Kamilka dać im mikołajkowe niespodzianki. Bawiłam się z Olą. Udało mi się też porozmawiać z Danielem o moim ewentualnym powrocie do nich czyli do dawnego mojego miejsca pracy. Bałam się tej rozmowy choć wiedziałam, że powinnam ją przeprowadzić w końcu biorąc pod uwagę całą sytuację związaną z pracą. Mówiłam Danielowi o moich poczynaniach do tej pory, powiedział, żebym wybiła sobie z głowy myślenie kategoriami zatrudnienia na stopień, bo to nie są prace dla mnie i że mam potencjał intelektualny żeby robić coś więcej. On bardzo we mnie wierzy, w przeciwieństwie do mnie samej... Dzieciaki dostały też mikołaja od rodziców i od dziadków, a nawet rózgę. Popłakali się oboje strasznie bo myśleni, że nic poza rózgą nie będzie bo ją dostali jako pierwszą. Żal było patrzeć, ale łzy szybko im wyschły gdy zobaczyli "prawdziwe" zabawki. Wróciłam dość późno. Oddzwoniłam do Bartka, zjadłam kolację, obejrzałam z mamą program w telewizji - fragmenty i poszłam spać.
Dostałam od rodziców buty i rękawiczki, a od brata bon upominkowy do Rossmana i słodycze... Kompletnie się nie spodziewałam...