Komentarze (0)
Wstałam o 7.30, wyszłam na spacer, potem zjadłam śniadanie, posprzątałam. O 9.00 wyszłam na autobus, którym miałam dojechać do Bartka. Droga mineła spokojnie, piękna pogoda sprzyjała spacerowi od przystanku aż do domu Bartka. Przywitaliśmy się radośnie, spędziliśmy 2 miłe godzinki aż do 12. W tym samym czasie kiedy byłam u niego zadzwonił jego ojciec z informacją żeby złożyć cv u niego w firmie. Podziękowałam choć byłam tak zaskoczona propozycją że z początku zaniemówiłam. Po powrocie od Bartka zjadłam obiad i rozmawiałam z rodzicami. Popołudniu zrobiłam wpis na bloga, poćwiczyłam. Skontaktowałam się też z Basią, umówiłyśmy się na spotkanie i pogaduchy w piątek. Bartek dzwonił tak jak zwykle. Wzięłam od niego nr telefonu do ojca i podpytałam go o szczegóły dotyczące pracy, bo we wcześniejszej rozmowie nie zdążyłam zapytać. Zastanawiałam się i stwierdziłam, że powinnam je złożyć, ale cały czas mam wątpliwości. Wieczór spędziłam czytając Wisłocką, skończyłam całą książkę po 22. Położyłam się o 23.
Mój organizm dziwnie zareagował kiedy miałam jechać do Barka, bardzo się bałam że do niego nie trafię! Ale kiedy mimo to jechałam do niego to w trakcie drogi już mi wszystko przeszło. Skupiłam się na działaniu. I tak mam ze wszystkim, boje się czegoś, a kiedy zaczynam to robić strach mija... Chciałabym to doświadczenie zapamiętać i wykorzystać w innych obszarach życia, szczególnie pracy. Działać, działać!!!
Ciekawa jestem czy tak samo jest z nauką, im jej więcej tym mniejszy lęk ogólny?