Komentarze (0)
Dziś wstałam o 7.00. Udało się i choć przez chwilę było ciężko, to jednak tylko przez chwilę. Po śniadaniu wybrałam się na spacer, a po powrocie napisałam wpis na bloga Willa Refleksyjnego Spacerowicza. Dawno nie pisałam bo ostatni wpis był z 10.09. To było bardzo przyjemne znów coś stworzyć, choćby kilka zdań od siebie. Później obejrzałam filmik na YT z Beatą Pawlikowską o tym, że słowa mają moc. Po oglądnięciu go zabrałam się za sprzątanie - mopowanie podłóg, a następnie poprasowałam. Mama przyszła akurat jak juz kończyłam. Koło południa zjadłam szybkie zdrowe danie, takie jak dzień wcześniej. Koło 13 odebrałam telefon z zaproszeniem na rozmowę w sprawie pracy do salonu 4F. Ucieszyłam się, ale zaraz po tym wpadłam w panikę, która w stanie lekkim utrzymuje się aż do teraz czyli pory wieczornej. Pół godziny później zadzwonił Bartek. Po tych rozmowach ponownie siadłam z "wujkiem YT", znów obejrzałam kolejny filmik Beaty Pawlikowskiej, a potem jeden z serii ALIX po angielsku. Przed 15 wyłączyłam laptop i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia na krioterapię. W drodze na zabieg kupiłam obrazek do wyszywania haftem krzyżykowym przedstawiający domek z ogródkiem. Być może, że znowu przyjdzie mi ochota na wyszywanie. Lubiłam wyszywać i słuchać jednocześnie audiobooków, bardzo odprężające zajęcie. Wizyta w przychodni przedłużała się bo był tylko jeden rehabilitant do obsługi pacjentów. Przesiedziałam z pozostałymi Paniami godzinę zanim dostałyśmy się na zabieg. Wesoło sobie rozmawiałyśmy, choć zauważyłam , że się trochę stresowałam kiedy miałam się odezwać, nie czułam się swobodnie w towarzystwie jakby nie było obcych mi osób, trudno mi było zabrać głos, dlatego robiłam to tylko czasami. Po powrocie rozmawiałam z Bartkiem opowiadałam mu wrażenia z zabiegu, a potem zjadłam obiadokolację. Rozmawiałam z rodzicami o zabiegach itp. Wieczorem posiedziałam na kompie sprawdzając informacje nt. sklepu 4F, zrobiłam też wpis do codziennika. Potem czytałam o medycynie chińskiej aż do położenia się spać.