Wstałam o 9.00 wyspana że hej. Po śniadaniu zabrałam się za pieczenie ciasta, tym razem padło na murzynka. Koło południa wybrałam się na rower, pojechałam w stronę dużego supermarketu na obwodnicy na ścieżkę rowerową. Było fantastycznie, super się jechało, niewielki ruch i pogoda bez deszczu. Gdy wróciłam zapadłam się w fotelu z kubkiem herbaty i ciastem. Wyszło boskie. Czytałam. Gdy trochę odpoczęłam wzięłam się za sprzątanie chomikowi akwarium, trwało to jakieś 5 minut ale zawsze po takim sprzataniu czuję się super. Nie wiem czym to do końca jest spowodowane. Mała rzecz a cieszy ogromnie. Chomik jest co prawda mniej zadowolony, ale dość szybko mu przechodzi. Potem wykorzystałam że miało nie padać wybrałam się do sklepu. Chciałam kupić herbatę bo mi się skończyła i ta w domu i ta w pracy, dodatkowo kupiłam jarzynki w puszce na spróbowanie. Okazały się strzałem w dziesiątkę już przy obiedzie. Popołudniu mama zapodała pomysł zeby przejechać się do Gródka nad Dunajscem. Było super, pospacerowaliśmy po moście i nad jeziorem, pooglądaliśmy Małpią Wyspę, powspominaliśmy i wróciliśmy do domu. Wieczorem robiłam to co zwykle, obejrzałam wiadomości i czytałam, posprawdzałam poczty na telefonie i FB. Bartek do mnie napisał popołudniu a potem jeszcze na FB... Zasnęłam szybko spałam dobrze.