Najnowsze wpisy, strona 15


lip 03 2020 01.07.2020
Komentarze (0)

Wstałam tak jak zazwyczaj, jak zazwyczaj poszłam do pracy. Niewiele tego dnia robiłam. Po pracy wracałam prosto do domu. Po obiedzie posiedziałam chwilę i odpoczęłam, a potem poszłam do sklepu kupić kilka rzeczy i rozmienić pieniądze żeby oddać mamie. Popołudniu jak zwykle kiedy ma drugą zmianę dzwonił Bartek. Wieczorem oglądałam wiadomości i czytałam książkę, którż pożyczyłam dzień wcześniej.

karin   
lip 03 2020 30.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam tak jak zwykle, poszłam do pracy. Niewiele było zajęć w sumie to wcale, przesiedziałam sprawdzając pocztę i czytając wiadomości na portalach branżowych. Wyszłam z pracy wcześniej i udałam się do biblioteki. Niestety była zamknięta z powodu dezynfekcji więc wybrałam się do pobliskiego parku, poćwiczyłam na siłowni pod chmurką, posiedziałam na ławeczce i dopiero poszłam oddać książki. Pożyczyłam dwie nowe. Popołudniu gdy wróciłam bawiłam się troszkę z Kamilkiem. A gdy poszedł z babcią na pole, pobiegałam na orbitreku. O 18 włączyłam wabiner o tematyce senioralnej, wysłuchałam go do 19.30. Po 20 oddzwoniłam do koleżanki Kasi, która dzwoniła do mnie w sobotę popołudniu. Rozmawiałyśmy blisko 2 godzinki.

karin   
cze 30 2020 29.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30. Poszłam do pracy tak jak zwykle. Tego dnia nie miałam nic do robienia. Przesiedziałam kilka godzin serfując po internecie i czytając wiadomości z Polski świata, Nowego Sącza oraz związane tematycznie z naszą działalnością. Wyszłam o 14. W drodze powrotnej wstąpiłam sobie do dwój sklepów z drobiazgami "Wszystko po 2 zł", bardziej z ciekawości niż z potrzeby. Kupiłam worki na śmieci bo się skończyły w pracy. Wrazałam spacerkiem do domu. Po obiedzie usiadłam przed komputerem, posłuchałam trochę muzyki, a w między czasie sprawdziłam sobie konta i zrobiłam podsumowanie wydatków w miesiącu czerwcu, bo zbliża się koniec miesiąca. Zrobiłam też mini budżet na kolejny miesiąc. Robię tak już od kilku lat. Jest to bardzo dobry sposób na kontrolę i analizę swoich wydatków, bardzo pomaga w procesie oszczędzania, pomaga też lepiej poznać siebie poprzez swoje wydatki. Okazuje się zwykle, że jest kilka rzeczy bez których można byłoby się obejść, ale zauważam, że z biegiem czasu jest ich coraz mniej. Widzę że moje wydatki są absolutnie niezbędnymi. Po 18-stej w przerwie w czasie pracy dzwonił Bartek. Wieczorem trochę czytałam, obejrzałam wiadomości, a potem moczyłam stopy i obcinałam paznokcie. Miałam dzwonić do koleżanki ale przełożyłam sobie tą rozmowę na inny dzień. Dość długo nie mogłam zasnąć, szukałam jakiejś ciekawej audycji w radiu, ale nic mi się nie udało znaleźć. W końcu jakoś zasnęłam.

karin   
cze 30 2020 28.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 9.00. Po śniadaniu wyszłam się przejść na krótki spacer nad rzekę. Potem siedziałam przy komputerze i dodawałam wpisy na bloga codziennik, trochę przeglądałam net i FB. W południe włączyłam sobie mszę z kościoła Jezuitów. Ich msze są dynamiczne, a kazania krótkie zwięzłe i na temat dlatego bardzo lubię ich słuchać. W tym dniu nie jadłam obiadu, zadowoliłam się dwoma kawałkami ciasta z owocami, które upiekłam dzień wcześniej. Na 15 bylam zaproszona na imieniny babci Bartka. Przyjechaliśmy punktualnie. Posiedzieliśmy koło 3 godzin. Było to dość męczące dla mnie, bo mam problem z prowadzeniem zwykłych, swobodnych rozmów przy stole. Po imieninach wybraliśmy się z Bartkiem na krótki spacer, a potem wróciliśmy na herbatkę do domu Bartka. Po powrocie chwilę porozmawiałam z rodzicami. Dość długo nie mogłam zasnąć, słuchałam radia.

karin   
cze 28 2020 27.06.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 9.00, jak to zwykle w sobotę. Po śniadaniu zabrałam się za pieczenie ciasta, to już się zrobił taki zwyczaj mój weekendowy. Tym razem zrobiłam ciasto kruche z owocami i pianką, mama trochę mi pomagała, tzn nadzorowała moją pracę. Pierwszy raz robiłam to ciasto, ale nie miałam obaw ani jakichś wątpliwości. Cias.to wyszło całkiem niezłe, jedynie owoce miały mało smaku. Później trochę plątałam się po mieszkaniu czekając aż ciasto się upiecze. Trcohę sprzątałam w kuchni. Miałam ochotę wybrać się na spacer mimo upaału więc wyszłam koło 14. Udałam się w stronę jednej z biedronek uzytuowanych ok pół godziny drogi od domu. Kupiłam owoce i kukurydzę na którą miałam jakąś taką ochotę. Gdy wróciłam zjedliśmy obiad. Z Bartkiem byłam umówiona rzed 17.00 na wizytę u niego w domu. Trcohę się denerwowałam jak to wszystko wyjdzie, bo przez wirusa nie widzieliśmy się 4 miesiące. Wszystko przebiegło spokojnie, tata Bartka zapewnił nas o swoim wsparciu oraz o tym że mamy sobie układać życie po swojemu tak żeby nam było dobrze, bo to jest najważniejsze. To było bardzo miłe. Porozmawialiśmy posiedzieliśmy, a potem poszłam z Bartkiem do jego pokoju. Przeglądaliśmy tak po prostu oferty wynajmu mieszkań. Doszliśmy do wniosku że nie będzie z tym problemów. Na razie nie spieszymy się z niczym. Poznajemy dalej siebie. Bartek odwiózł mnie potem do domu. Dość długo nie mogłam zasnąć, na polu błyskało się i burze krążyły wokół miasta, było dość niespokojnie, choć cicho.

karin