Najnowsze wpisy, strona 13


lip 12 2020 11.07.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.00. Zaraz po śniadaniu pojechałam z rodzicami do Krynicy Zdroju, bo mama miała kontrolę po zabiegu. Szybko załatwiła swoją sprawę, dlatego poszliśmy jeszcze do pobliskiego sklepu zrobić małe zakupy. Kupiłam oczywiście jogurty i płatki śniadaniowe, dużą paczkę. W czasie gdy wracaliśmy pogoda zaczęła się zmieniać, a niebo zachmurzyło się całkowicie. Po powrocie dałam mamie kropelki do oka, potem zrobiłyśmy sobie jedzenie. Zaczęłam sprzątać około południa. Ściemniało się coraz bardziej. Miałam wybrać się jeszcze do biedronki podokupywać kilka rzeczy ale nie zdecydowałam się w końcu. Siedziałam w domu, dodałam wpisy na bloga zaległe z kilku dni i obejrzałam filmik na YT. Potem usmażyłam mięsko na obiad. Po jedzeniu nie sprzątałam bo znowu dawałam mamie leki do oka, a gdy skończyłam to przyszedł Bartek. Nigdzie nie wychodziliśmy, przesiedzieliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Bartek znowu zaprosi ł mnie na jakąś rodzinną uroczystość ale odmówiłam bo to była uroczystość nie związana bezpośrednio z jego rodziną. Zasnęłam dość późno bo słuchałam radia.

karin   
lip 11 2020 10.08.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.30, bo mi budzik nie zadzwonił, i obudziłam się tak sama! Na 9.00 poszłam do pracy. Tego dnia było sporo rzeczy do robienia, cały dzień aż do 14.30 byłam zajęta. Chciałabym żeby wszystkie moje dni w pracy tak wyglądały... Wtedy lepiej się czuję, a i robię się jakaś pewniejsza siebie w rozmowach telefonicznych i w innych zadaniach. Popołudnie spędziłam sama czekając na informację od rodziców nt zabiegu mamy. Rodzice wrócili koło 17.00, aż do wieczora rozmawialiśmy o uzgadnialiśmy co i jak z lekami które dostała mama w formie kropli. Z Bartkiem rozmawiałam dopiero wieczorem, zrezygnowaliśmy z sobotniej wycieczki z racji pogody. Przyłapałam go jak zaczął biegać, bardzo mnie to cieszy. Wieczór spędziłam podobnie jak zazwyczaj. Trochę poczytałam o diecie przed snem, ale jakoś nie wciąga mnie tego rodzaju lektura.

karin   
lip 11 2020 09.07.2020
Komentarze (0)

Poranek minął tak jak zwykle. Z pracy wyszłam  koło 13, wracałam powoli do domu. Gdy przyszłam Mama z Kamilkiem wrócili już ze spaceru. Zjedliśmy obiad, potem bawiłam się z Kamilkiem, poszłam z nim na plac zabaw na pół godziny. Fajnie było tak sobie posiedzieć pod blokiem popatrzyć na niego jak biega i jaki jest radosny. Bartek przyszedł na 18.00, a rodzice wyszli z Kamilkiem odwieźć go do domu, a potem na cmentarz. Bartek zaczął coś mówić o terminie ślubu, powiedziałam że muszę z lekarzem porozmawiać o tym jak długo jeszcze będę brała leki. Jacyś tacy oboje byliśmy jakby zmęczeni, Bartek niewiele się odzywał, ale przegadaliśmy pomysł wyjazdu do Krynicy. Poszłam spać koło 22, przed snem słuchałam radia.

karin   
lip 11 2020 08.07.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.00 choć było ciężko. Jestem rano śpiąca i trochę nieprzytomna, myślę, że częściowo to ma związek z lekami. Do pracy poszłam na 9.00. Tego dnia miałam do wykonania kilka telefonów do uczestników kolejnego szkolenia. Zaczęło się też drugie szkolenie, ani Wojtek, ani Daniel nie pokazali się w pracy, tylko byli na miejscu zajęć. Wyszłam koło 14.00. Poszłam po drodze do Małego Roibinsona po prezent dla Kamilka, kupiłam też jogurty bo zaczęłam je jeść tak mi smakują. Od kilku lat jestem na diecie bezmlecznej, bo mi szkodziła, ale teraz nie czułam żadnych niedyspozycji z tym związanych. Po obiedzie posprzątałam, a na 17 poszłam na terapię. Przebiegała tak jak zazwyczaj, pomaga mi wyzwoliś emocje i uświadomić sobie mój sposób myślenia o sobie samej i o świecie. Wracając wstąpiłam do sklepu, dokupiłam jogurtów. Wieczór spędziłam troszkę przed telewizorem troszkę przed laptopem.

karin   
lip 11 2020 07.07.2020
Komentarze (0)

Wstałam o 7.00. Na 8 pojechałam z rodzicami do kościoła na mszę intencyjną Babci i Dziadzia. Po niej tata odwiózł mnie do pracy. Tego dnia również nie miałam zbyt wielu zajęć, ale wyszłam koło 14.00. Udałam się do biblioteki oddać kilka książek, których nie przeczytałam, pożyczyłam kolejne o odchudzaniu, bo chciałam się nieco dokształcić z racji Bartka. W drodze powrotnej wstąpiłam do przychodni odebrać mamie wyniki badania, jaki miała do wykonania przed zabiegiem usunięcia zaćmy. Wracałam spacerkiem. Tego dnia był Kamilek, kiedy przyszłam zaczeliśmy się bawić, Tak nam zeszło do późnego popołudnia. Bartek przyszedł o 18.00. Rozmawiałam z nim o odchudzaniu pokazałam książki i mam nadzieję, że zmobilizowałam do tego by zaczął dietę pozbawioną jakichkolwiek słodyczy czy ciast. Bartek nie ma nadwagi on już jest otyły, ma I stopień, to już jest choroba. Powinien zadbać o to by spaść z wagą do poziomu nadwagi i taki stan utrzymać, przynajmniej. Ja się zobowiązałam do tego że będę wstawać o 7 i odstawię całkowicie herbatę od następnego dnia. Razem z czehgoś zrezygnujemy co nam sprawia radość, a co nie jest potrzebne naszym organizmom.

karin