30.11.2019
Komentarze: 0
Wstałam po 8. Poszłam na mały spacer jak codzień. Po powrocie zjadłam śniadanie, posprzątałam akwarium chomika, a potem wzięłam się za sprzątanie jak co tydzień w soboty. Skończyłam o 10.30. Usiadłam na chwilę na necie, przejrzałam FB, a potem wyszłam do sklepu po prezent dla Taty Bartka, na andrzejki. W sklepie był totalny armageddon, szczególnie przy kasach, ale udało się mi nawet szybko załatwić sprawunki. Gdy wróciłam z mamą przygotowałyśmy się do obiadu, był rprzepyszny rosół z makaronem. Później mama zabrała się za pieczenie ciasteczek. Pomagałam jej posprzatać i ogarnąć kuchnię, a ona lepiła. Przesłuchałam jeden filmik Beaty Pawlikowskiej na YT i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Wahałam się czy ubrać sukienkę, ale na szczęście postawiłam na klasykę czyli dźinsy , ładną blizkę i żakiet. Bartek przyjechał punktualnie o 16.00. Po drodze zastanawialiśmy się czy nie pojechać po ciocię Bartka na dworzec, bo miała przyjechać autobusem. Pojechaliśmy poczekaliśmy ale okazało się, że wysiadła wcześniej i ktoś inny ją odebrał.. Więc pojechaliśmy juz prosto do Bartka.Poznałam ciocię Bartka, a po 20 przyjechali nowi goście, więc w sumie poznałam kolejne 2 osoby z rodziny. Dziwne to było uczucie, obcy ludzie zawsze wprawiali mnie w zakłopotanie, jestem milcząca w towarzystwie obcych. Bartek był jeszcze bardzioej cichy, ja się od czasu do czasu odezwałam a on wogóle... Sama nie wiem co o tym sądzić, w końcu to jego rodzina, a on sprawiał wrażenie jakby się denerwował w ich obecności. Ogólnie wieczór minął miło, pożegnałam się ok. 20.30. Byłam już zmęczona gwarem i rozmowami, poza tym nie wzięłam leku jednego. Bartek odwiózł mnie do domu. Po drodze opowiadał mi o wujku i cioci. Gdy wróciłam wypiłam jak smok 3 szklanki wody, żeby nie mieć kaca po drinku i porozmawiałam trochę z mamą, potem umysłam się, około godzinę czytałam książkę, położyłam się o 22.30
Dodaj komentarz