29.11.2019
Komentarze: 0
Wstałam po 8.00. Potem spacer, śniadanie, porządki, blog, telefon od Bartka. Po 10 przeglądałam oferty, pocztę, FB, znów dostałam komentarz i like. Około 11.30 zaczęłam czytać książkę o Wisłockiej, koło 13 zrobiłam sobie przerwę na zupę, Tak jak zwykle przyjechał dziadek z Olą. Rozwiązywałyśmy zadania z matematyki w ćwiczeniach te, których nie uzupełniali z Panią. Po 15 wyszłam do miasta i na zabieg krio. Odwiedziłam bank i wybrałam pieniążki na grudzień. Czeka mnie sporo wydatków, bo mam opłatę za ubezpieczenie, lekarza no i prezenty... Zrezygnowałam z zabiegu i wróciłam do domu wcześniej. Dzięki temu mogłam zjeść ze wszystkimi obiad i pobawić się z dzieciakami. Popołudniu nastrój nieco mi się poprawił, bo wcześniej byłam znowu w stanie "szyby" zamknięcia w swoim świecie z mętlikiem myśli w głowie. Dziadek odwiózł dzieciaki po 17.00. Posprzątałyśmy z mamą, po czym znów miałam czas wolny. Usiadłam przed kompem, znów posprawdzałam FB, potem wpadłam na pomysł , że przesłucham fragmenty audiobooka Olgi Tokarczuk pt Bieguni, dzięki temu chciałam poznać jej styl pisania, bo trudno pożyczyć jej książkę obecnie. Słuchałam około godzinę, aż do telefonu od Bartka, po nim zjadłam lekką kolację i poszłam się myć. Potem czytałam w łóżku aż do 22.00 książkę.
Dodaj komentarz