27.05.2020
Komentarze: 0
Wstałam przed 9.00. Po śniadaniu zalogowałam się. Potem poszłam z mamą do rosmana wybrać z nią lakiery do paznokci, pomagałam jej sięgać po nie i wybierać odpowiednie kolory. Koło południa poszłam do biedronki kupić to co mi zabrakło, czyli herbatę i zielone listki. Popołudniu przyszedł Bartek. Rozmowa nam zeszła na temat terminu ślubu, strasznie się podenerwowałam, bo nie jestem gotowa do zawarcia związku małżeńskiego wogóle, przynajmniej na razie, jestem w trakcie leczenia depresji. Bartek myślał o terminie za około pół roku, mielibyśmy zamieszkać z rodzicami Bartka. Taka opcja wogóle nie wchodzi w grę. Jestem strasznie rozjechana psychicznie po długiej przerwie w pracy. Miałam iść na terapię, ale nie wiem czy to mi wogóle w czymś pomoże... Myślę o zerwaniu z Bartkiem, nie czuję się zdolna do bycia w związku z nim, mam złe myśli, same negatywne. Nie potrafię racjonalnie podjąć decyzji, błędem było wogóle przyjęcie zaręczyn. Wiem że nie znajdę nikogo takiego jak Bartek, nikt mnie tak nie pokocha jak on, a ja nie jestem w stanie odwzajemnić jego uczuć, praktycznie nic nie czuję, wiem że powinnam a nie czuję. Jest on moją ostatnią szansą na związek... z tego co kiedyś mówił to stwierdził że on też z nikim nie będzie poza mną. Czyżbyśmy mieli być sami nie umiejąc być ze sobą? z mojej winy oczywiście...
Dodaj komentarz