10.08.2020
Komentarze: 0
Spałam niestety do 7.50 choć obiecywałam sobie że będę wstawać wcześniej i choć obudziłam się jakoś koło 6.00. Do pracy spóźniłam się jakieś 15 minut z tego wszystkiego. Pierwszy raz odkąd znowu pracuję. Zazwyczaj jestem punktualnie, ciut wcześniej sporadycznie 9.05. Nie miałam żadnych zajęć w pracy. Ale przez cały czas rozmyślałam o ślubie i o tym co jest ważne, czytałam o wizytach u księdza jak mają przebiegać i jakie dokumenty trzeba dostarczać. Potem oglądałam strony dotyczące restauracji, fotografów, obrączek i zaproszeń, czyli wszystkiego tego co jest do kupienia, zrobienia. Na ten moment potrzebne nam są dwa dokumenty z USC i akt urodzenia, a także zaświadczenia po naukach przedmałżeńskich. Nawet nie wiem kiedy na zegarze wybiła 13.00 i po prostu zebrałam się do domu. Po drodze nie miałam żadnych załatwień. Szłam powoli w sączącym się upale i w maseczce. Popołudniu po obiedzie powiedziałam rodzicom o naszych planach z Bartkiem, rozmawialiśmy koło 2 godzin. Po rozmowie byłam trochę niespokojna, bo rodzice tak naprawdę to się bardziej zmartwili niż ucieszyli. Cały czas jest kwestia mojego leczenia w tle. Wieczorem wyszłam na krótki spacer, a po powrocie oddzwoniłam do Mateusza, bo dzwonił do mnie dzień wcześniej z życzeniami urodzinowymi. Potem czytałam książkę od niego o medytacji. Poszłam spać jak zwykle.
Dodaj komentarz