09.07.2020
Komentarze: 0
Poranek minął tak jak zwykle. Z pracy wyszłam koło 13, wracałam powoli do domu. Gdy przyszłam Mama z Kamilkiem wrócili już ze spaceru. Zjedliśmy obiad, potem bawiłam się z Kamilkiem, poszłam z nim na plac zabaw na pół godziny. Fajnie było tak sobie posiedzieć pod blokiem popatrzyć na niego jak biega i jaki jest radosny. Bartek przyszedł na 18.00, a rodzice wyszli z Kamilkiem odwieźć go do domu, a potem na cmentarz. Bartek zaczął coś mówić o terminie ślubu, powiedziałam że muszę z lekarzem porozmawiać o tym jak długo jeszcze będę brała leki. Jacyś tacy oboje byliśmy jakby zmęczeni, Bartek niewiele się odzywał, ale przegadaliśmy pomysł wyjazdu do Krynicy. Poszłam spać koło 22, przed snem słuchałam radia.
Dodaj komentarz