07.08.2020
Komentarze: 0
Wstałam o 7.30, po raz kolejny o pół godziny później niż zamierzałam. Muszę to zmienić od kolejnego tygodnia i wstawać o 7.00. Tak będzie lepiej. W pracy tego dnia miałam tylko wprowadzić ostatnie poprawki do projektu i przesłać go elektronicznie. Udało się to zrobić w około godzinę, a potem miałam wolne. Słuchałam sobie webinarium nt. social mediów i tego jak porzez nie promować NGO. Wyszłam z pracy o 13, pożegnałam się z koleżankami życząc im udanego weekendu. Tego popołudnia miałam zaplanowaną wizytę u psychiatry, dawno u niego nie byłam. Przed wizytą zdążyłam oczywiście pobiegać na orbitreku, biegam codziennie około 15, przed obiadem, potem zjedliśmy obiad a ja jak zwykle posprzątałam po nim, taki jest mój wkład w niego, bo gotują rodzice, a ja przynajmniej sprzątam. Bardzo lubię myś naczynia więc jest jest to dla mnie czysta przyjemność popołudniowa. U lekarza w poczekalni czekałam na wizytę około godziny. Dał mi do zrozumieniaże jesze blisko rok leczenia przede mną, zanim zdecyduje mi się odstawić lek. Wracałam spacerkieem delektując się tym że chodzę bez maseczki, bo od następnego dnia miały wejść obostrzenia covidowskie i obowiązek chodzenia w maseczce w przestrzeni publicznej. Poszłam do apteki i wykupiłam leki, potem wstąpiłam na cmentarz i zapaliłam lampkę na grobie kuzyna, którego rocznica śmierci druga wypadła kilka dni wcześniej. A następnie wstąpiłam do sklepu, po oczywiście jocurty, które napiętnie wcinam praktycznie codziennie. Wieczór mminął mi przed telewizorem, choć trochę tez poczytałam.
Dodaj komentarz